List pożegnalny na odwrocie pisma z sądu. Funkcjonariusze Służby Więziennej, którzy przyszli zdjąć obrożę Damianowi, byli decyzją sądu bardzo zdziwieni; podobnie kuratorka. Damian spakował torbę do więzienia i czekał na przyjazd policjantów, którzy go zabiorą do kryminału. I zapadał się w sobie. – Rozmawiałem z nim wtedy.PROBLEM: Nie potrafię rozpoznać sygnałów ostrzegawczych nawrotu choroby i zapobiegać 1 : Uzyskam wiedzę o sposobach zapobiegania nawrotom Napiszę „List pożegnalny do alkoholu”. Najchętniej napisałbym Tobie w krótkich żołnierskich słowach – spierdalaj – i na tym zakończył, ale wiem ze to tylko życzenie a nie rzeczywistość, będziesz zapewne zawsze i wszędzie a ja mogę zadbać o to by nie w zasięgu mojej ręki, bo to mogę zrobić, już mogę. Jeszcze niespełna dwa miesiące temu obecność Twoja oznaczała dla mnie szczyptę ulgi i morze cierpienia, zupełnie odwrotnie gdy byliśmy ze sobą na początku naszej znajomości. Byłem mi kilkadziesiąt lat temu towarzyszem miłych zabaw, powiernikiem uniesień i upadków, powiernikiem skrytych uczuć i tajemnic, katalizatorem szczęścia i radości, byłeś nieodzowny, byłeś kumplem wśród innych kumpli aż stałeś niezbędny by rano móc po krótkim spotkaniu z Tobą rozpamiętywać już bez trzęsących się rąk szaleństwa poprzedniego popołudnia i wieczoru. Tak było na początku i troszkę później, kiedy przynosiłeś radość , poczucie siły, przy Tobie znikała nieśmiałość, niemożliwe stawało się możliwe ale im dłużej trwała nasza znajomość tym to co dawałeś to było już tylko wspominanie radości i szczęścia aż w końcu odebrałeś mi ją. Jak nadopiekuńcza matka zamykając przed światem swoje dziecko ,pozbawiłeś mnie radości z wychowywania dzieci, z bycia dobrym mężem i pracownikiem, radości z grania w moją ulubiona piłkę a najgorsze jest o że odebrałeś mi coś najważniejszego – możliwość życia własnymi wyborami. Kontakt z Tobą pozbawił mnie możliwości życia w roli ojca dbającego o żonę i dom, ojca wychowującego dzieci, pracownika z premia za dobrą pracę i bramkarza którego interwencje wzbudzały uznanie kolegów i przeciwników na boisku. I kiedy już kontakty z Tobą odebrały mi to wszystko to Itak było Ci mało, bo zostałeś jedynym środkiem na mój ból istnienia i jedynym, choć dobrze zamaskowanym przez wszystkie mechanizmy źródłem tego bólu. Nie chcę przezywać paradoksów z Tobą związanych, stałem się dzięki kontaktom z Tobą własnym ojcem którym przysięgałem nigdy się nie stać , dawałem mi poczucie wolności zniewalając mnie jeszcze bardziej, doprowadzając do codziennego przezywania koszmaru klęski, upadku, taplania się w nieustannym poczuciu winy oferując w zamian coraz krótsze chwile ulgi i dłuższe cierpienia. Rozstaliśmy się już kiedyś na długo, to był dobry dla mnie czas, choć nie tylko miodem i mlekiem płynący, ale to był mój czas, nie byłem mi potrzebny bo nauczyłem się sam dokonywać wyborów i ponosić za nie odpowiedzialność. Nie byłeś mi potrzebny a ja zapomniałem o tym, że niepotrzebny nie oznacza obojętny, kiedy dbałem o to byś był niepotrzebny, byłeś poza zasięgiem mojej ręki gdy tylko o tym zapomniałem poczułeś się tolerowany i szybko stało się tak że zacząłeś mi towarzyszyć aż koszmar obcowania z Tobą stał się bolesną rzeczywistością. Dopadłeś mnie w momencie cierpienia, które przez swoje zaniedbania i kłamstwa sam sobie sprawiłem i dałeś mi wtedy ulgę i poczucie złudnej mocy, że tym razem powrócimy do naszych relacji z początku naszej znajomości, zadbałeś o to bym tak czuł i myślał, bym miał przekonanie, że ja panuję nad wszystkim i kieruje swoim życiem samodzielnie i brnąłem dalej do momentu, w którym nie mogłem już dalej tkwić, do momentu gdy w przebłysku resztek logicznego i racjonalnego myślenia doszło do mnie że kontrolując relacje z Tobą, zupełnie zatraciłem własne „ja”. „Ja” wynikające z tego, kim jestem, jaki jest mój system wartości, kiedy nie byliśmy ze sobą w kontakcie, z tego jak potrafię z uśmiechem patrzeć na swoja twarz w lustrze, gdy rano nie jesteś mi potrzebny. Wiem, że jeszcze nie raz dasz o sobie znać, że będziesz tym bliżej mnie im ja będę zapominał o moim filtrze „Andrzej – alkoholik” lub będzie on tracił swoje właściwości przez moja pychę lub zaniedbanie, będziesz tym bliżej im ja będę dalej od własnego trzeźwego „Ja”. Nie licz, zatem na to, bo będę robił wszystko by mój filtr oczyszczać i dbać o jego właściwości by mógł mnie oczyszczać z głodów i nawrotów, będę dbał o to byś nie znalazł się w zasięgu mojej ręki, bo to mogę i potrafię to robić. Moja „Ja’ osadzone w moim systemie wartości życiowych, skutecznie będzie trzymało między nami dystans poza zasięgiem mojej reki, bo to mogę i tego chcę, dlatego jeszcze raz w żołnierskich słowach – SPIERDALAJ- I NIE DO AlkoholikList pożegnalny. Życie jest darem. Ale nie jest to zwykły prezent. Z początku wszyscy się z tego prezentu cieszą. Jest piękny, zachwycający, ale po czasie okazuje się, że to zwykłe zamrożone gówno obwiązane kolorową wstążką. Już nie jest tak cudowny jak na początku. Z czasem zaczyna topnieć i śmierdzieć.LIST POŻEGNALNY DO ALKOHOLUAlkoholu, poznałam cię ponad 17 lat temu i od razu cię polubiłam. Byłeś przy mniena wszystkich imprezach w okresie liceum, bywałeś ze mną w pubach. Byłeś dla mnie wsparciem. Sprawiałeś, że czułam się atrakcyjna, że stawałam się bardziej elokwentna, wesoła, odważna. Było mi z tobą dobrze. Nasza przyjaźń kwitła, a nasza znajomość przynosiła mi same korzyści. Nie miałam do Ciebie żalu o to, że czasami, po wspólnie spędzonych wieczorach bolała mnie mi także przez pierwsze 4 lata studiów. Wspierałeś mnie tak samo, jakw liceum. Na 4. roku spotykaliśmy się coraz częściej, głównie w towarzystwie osób, które też bardzo Cię lubiły. Pomagałeś rozładować stres związany z kolokwiami i egzaminami. Byłeś moim przyjacielem. Dzięki tobie czułam się lekka w tańcu i nie miałam problemuz nawiązywaniem nowych znajomości. Na piątym roku odsunęłam się od ciebie,bo zaszłam w pierwszą, a później drugą ciążę. Do tego doszło karmienie dzieci piersią. Tęskniłam za tobą tak bardzo, że pewnie przez ciebie odstawiłam córcie od piersi po zaledwie 3 miesiącach karmienia. Znów się do siebie zbliżyliśmy. Bywałeś u mnie w domu w ciągu dnia, nie tylko wieczorami. Towarzyszyłeś mi przy codziennych obowiązkach młodej mamy. Popołudniami znów chodziliśmy do pubów. Przy tobie odreagowywałam trudy macierzyństwa. Pozwalałeś mi zapomnieć o samotności, pustce i braku zrozumienia. Działałeś lepiej i szybciej niż leki antydepresyjne, więc z nich zrezygnowałam na rzecz ciebie. Byłeś ze mną w trudnych chwilach, zawsze dostępny i gotowy do musiałam na Ciebie długo czekać. Gdy dzieci rozpoczęły edukację zaczęliśmy widywać się codziennie. Uwielbiałam, gdy całymi dniami przebywaliśmy w domu nawet chodziłeś ze mną odbierać dzieci ze żłobka i przedszkola. W tym czasie stwierdziłam, że chyba za często się spotykamy i mężowi też przestało się to podobać. Zaszyłam się i wierzyłam, że wszystko jest już OK. Wierzyłam, że się trochę od ciebie odzwyczaję i kiedyś znów będziemy mogli się spotykać. Miałam pracę, zajmowałam się dziećmi, spędzałam czas wolny z rodziną i przyjaciółmi. Nie przypominam sobie, żeby mi ciebie brakowało. Gdy po 8 miesiącach spotkaliśmy się znowu, bardzo szybko przypomniałeś mi o swoich zaletach i od razu z buciorami wtargnąłeś w moje ze mną niemal zawsze i wszędzie, przez ciebie nie miałam czasu dla nasze spotkania i dochodzenie do siebie po nich, wkładałam tyle energii i wysiłku,że nie miałam siły na życie rodzinne i towarzyskie. Zaniedbywałam przez ciebie swoje obowiązki i zainteresowania. Dla ciebie zdradziłam swoje wartości i chociaż wiedziałam, że już mi nie pomagasz, że raczej niszczysz i zabierasz niż wspierasz, to chęć bycia z tobą była silniejsza. Wiele razy obiecywałam sobie i innym, że już więcej nie będę się z tobą widywać, ale tęskniłam i zawsze do ciebie wracałam. Przejąłeś kontrolę nad moim życiem, za bardzo uwierzyłam w twoje dobre chęci, uzależniłam się od ciebie. Nie umiałam żyć bez twojej pomocy. Przestałam być sobą. Bez ciebie było mi rezultacie straciłam zaufanie męża, mnóstwo czasu, który mogłam spędzić produktywnie i oddaliłam się od własnych dzieci. Straciłam godność i szacunek do siebie. Teraz już nie możesz mi pomóc. Czuje się zdradzona. Chcę się z tobą rozstać na zawsze. Chociaż wiem, że będzie ciężko, bo wiele miejsc, osób i sytuacji będzie mi o tobie przypominać. Będę jednak unikać wszystkiego, co z tobą związane. Z problemami i silnymi emocjami będę musiała radzić sobie sama lub z pomocą osób, którym na mnie będę też mogła dzielić się z tobą swoim szczęściem. Trudno, ale zrobiłeś się zbyt zaborczy i zachłanny. Może będę tęsknić, bo wspólne chwile z początków naszej znajomości będę ciepło wspominać. Jednak teraz już wiem, że tamte lata nie nigdy nie będzie między nami tak pięknie. Za bardzo zraniłeś mnie, a ja przez ciebie skrzywdziłam swoich najbliższych. Za dużo nam zabrałeś. Chcę znów być sobą, bez ciebie, chcę sama kontrolować swoje życie i kierować nim bez twojej podejmować świadome decyzje i brać za nie spróbować być !!!
Übersetzung im Kontext von „list pożegnalny“ in Polnisch-Deutsch von Reverso Context: Stefan dał ci więc mój list pożegnalny. Übersetzung Context Rechtschreibprüfung Synonyme Konjugation Konjugation Documents Wörterbuch Kollaboratives Wörterbuch Grammatik Expressio Reverso Corporate
Jestem alkoholikiem. Potrzebuję Twojej pomocy. Nie rób mi wymówek, nie obwiniaj mnie, nie złorzecz mi. Nie byłabyś zła na mnie, gdybym był chory na gruźlicę lub cukrzycę. Alkoholizm to też choroba. Nie wylewaj mojego alkoholu, to po prostu strata, ponieważ ja zawsze znajdę sposób na zdobycie dalszej porcji alkoholu. Nie pozwól mi wywołać u Ciebie złości. Jeśli zaatakujesz mnie słownie lub fizycznie, będziesz mnie tylko upewniała w złej opinii, jaką mam o sobie. Ja już wystarczająco nienawidzę siebie. Niech Twoja miłość do mnie i lęk o mnie nie doprowadza Ciebie do robienia tego, co sam powinienem robić. Jeśli weźmiesz na siebie odpowiedzialność za wszystko, oduczysz mnie podejmowania odpowiedzialności. Będę miał coraz większe poczucie winy, a Ty będziesz się czuła urażona. Nie przyjmuj moich obietnic, obiecam cokolwiek, by wyjść z kłopotów. Ale charakter mojej choroby powstrzymuje mnie przed dotrzymywaniem obietnic, nawet tych, o których mówię z początku serio. Nie gróź mi, jeśli nie masz zamiaru spełnić groźby. Jeśli raz podjęłaś jakąś decyzję, trzymaj się jej. Nie wierz wszystkiemu, co mówię o Tobie, to może być kłamstwo. Zaprzeczenie oczywistym faktom jest symptomem mojej choroby. Co więcej, najczęściej łatwo tracę szacunek dla tych, których zbyt łatwo można oszukać. Nie pozwól mi mieć nad Tobą przewagi, nie daj się wykorzystywać przeze mnie. Miłość nie może długo istnieć bez wymiaru sprawiedliwości. Nie ponoś za mnie lub nie próbuj oddzielić mnie od konsekwencji mojego picia. Nie kłam za mnie, nie płać za mnie rachunków. Takie postępowanie zmniejsza lub zapobiega kryzysowi, który mógłby zmobilizować mnie do szukania pomocy. Dopóki będziesz mnie ratowała z każdej opresji, będę mógł zaprzeczać temu, że mam problem alkoholowy. Ponad wszystko ucz się wszystkiego, co tylko możliwe, o alkoholizmie i Twojej roli w stosunku do mnie. Przychodź na otwarte zebrania AA. Uczęszczaj na spotkania Al-Anon regularnie. Czytaj literaturę i utrzymuj osobisty kontakt z członkami Al-Anon. To są ludzie, którzy mogą dopomóc zobaczyć jasno całą Twoją sytuację. Kocham Cię Twój alkoholik Polecamy:
Pozostawił list pożegnalny, którego do tej pory w całości nie ujawniono. "Przepraszam - to najgłupsze słowo, jakie mogę napisać. Przepraszam, nie chciałem tak żyć" - takie zdanie
Jesteśmy zaufanym Ośrodkiem Leczenie Uzależnień, zobacz nasz certyfikacjeAldona AlkoholiczkaPrzychodząc tu byłam zagubiona, wystraszona, bezradna i bez chęci do życia. Tutaj odnalazłam swoją drogę pełną nadziei, wiary i miłości. Wychodzę szczęśliwa, uśmiechnięta, radosna, bo moja dusza została wypełniona miłością do Boga. Wszystkim terapeutom jestem wdzięczna za poświęcenie mi czasu i okazaną mi troskę. Alkoholiczka,,Im bardziej w życiu ma się pod górkę, tym piękniejsze będą potem widoki.”Przyjeżdżając w to miejsce byłam zła na Boga, że tak się podziało w moim życiu. Wydawało mi się, że moje picie nie jest destrukcyjne. Grubo się myliłam. Perfekcyjnie dbałam o dzieci, siebie i o dom. Na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się dopracowane… No właśnie – na pierwszy rzut w środku – WIELKA PUSTKA…To prowizoryczne szczęście było na pokaz. Tutaj zrozumiałam, że wszystko co robiłam było mi potrzebne, żeby się dowartościować. A przecież pochwały innych nie są moją wartością. Wartością jestem że w pierwszej kolejności liczę się ja – moja miłość do siebie, szacunek, szczerość, świadomość siebie i swojej choroby oraz pogoda będę mieć te wartości to dopiero wtedy będą czerpać je ode mnie bliskie mi wydawać się wam to egoistyczne, ale prawdziwym egoizmem było moje zachowanie, a w konsekwencji i wielka było wiem to, a teraz czas to zmienić!!!Wychodzę pełna WDZIĘCZNOŚCI i dziewczynom i terapeutom za szczerość, troskę, cierpliwość, zrozumienie i przyjaźń. Dziękuję Bogu za łaskę modlitwy i za to, że zostałam wybrana, aby zmienić siebie i swoje tym oto miejscu zakopuję swoją maskę Klauna i śmigam nabywać prawdziwą pogodę ducha!!!BUZIOLE MARTA ????A i wymyśliłam motto:,,Ja, dzieci i rodzina – to szczęścia Kraina. Przez trzeźwość, akceptację i wartości będę mieć życie pełne szczęścia i miłości.”Aneta AlkoholiczkaGdy przyjechałam do ośrodka czułam wielką dezorientację, strach i obawę. Długo zaprzeczałam, że jestem alkoholiczką. Nie rozumiałam, co terapeuci do mnie mówią, moje myśli uciekały gdzieś indziej. Wiele informacji, których się o sobie z dnia na dzień dowiadywałam było wstrząsających. Całkowicie inaczej siebie postrzegałam. Teraz wiem, że to choroba. Jestem wobec niej bezsilna, ale nie terapeutom. Gabrysi, Agnieszce, Władzi, Dorocie, Marianowi i wspaniałym dziewczynom, które tu poznałam.„Człowiek nigdy nie powinien się wstydzić tego, że się mylił, czyli innymi słowy jest mądrzejszy dzisiaj, niż był wczoraj” – Aleksander PopeJola AlkoholiczkaTrafiłam do Ośrodka w Międzyrzeczu jako zalękniona i zagubiona kobieta. Tu uznałam swoją bezsilność wobec nałogu i zaufałam Bogu. Powierzyłam Mu swoje przyszłe życie. Nie stałoby się to bez pomocy, której tu doświadczyłam. Dziękuję terapeutom i koleżankom poznanym w czasie terapii. Pełna wiary i nadziei na lepsze, pełne i wolne życie opuszczam ośrodek. AlkoholiczkaPrzyjechałam tu do tego domu w totalnym obłędzie, całkowicie zagubiona i znienawidzona przez tutaj nauczyliście mnie na nowo tutaj poznałam się na tutaj odnalazłam wartości życia i siebie tutaj zdałam sobie sprawę, że będąc alkoholiczką życie się nie kończy, tylko moim sercu na zawsze pozostaną ludzie, których tutaj spotkałam. Bardzo dziękuję Gabrysi, Agnieszce, Władzi i Marianowi. Jesteście wielcy i chcę abyście wiedzieli, jaką ciężką pracę w to wkładacie. Kocham Alkoholiczka i bulimiczkaPrzyjechałam tu pełna obaw, zatracona w swoim chorym świecie. Moje życie od kilku lat było wegetacją. Nie wiedziałam, czym jest spokój i miłość. Był tylko lęk, złość i gniew. Moi bliscy – rodzina, mąż, byli moimi wrogami.. W ośrodku odnalazłam miłość. Miłość do ludzi, do męża, a przede wszystkim – miłość do samej siebie. Odnalazłam też Boga, a w raz z Nim otuchę, spokój i nadzieję. Jestem wdzięczna wszystkim, których tu poznałam. Każda z osób oddała mi cząstkę siebie. Dziękuję terapeutom. Dziękuję za troskę, cierpliwość i zrozumienie. Dzięki Waszemu doświadczeniu wiele zrozumiałam i mogłam wreszcie zacząć poznawać Alkoholiczka, narkomanka, DDAPobyt tutaj był początkiem mojej miłości – do życia, trzeźwości i samej siebie. Przede mną długa droga… Jednak czas tutaj dał mi szansę na odkrywanie drogowskazów i poznanie tych pierwszych 12 kroków. Wierzę, że po nich będą następne w dobrym AlkoholiczkaPrzyjeżdżając tutaj nie miałam już żadnej nadziei. Byłam zbuntowana i nieufna. Dzięki pobytowi w ośrodku skonfrontowałam się z prawdą o sobie i dzięki temu byłam gotowa przyjąć, że pomóc mi mogą tylko inni ludzie. Otworzyłam się na pomoc i dzięki temu odkryłam, że istnieje w życiu inna, lepsza droga. Wychodzę pełna nadziei i wiary, ufając ludziom i gotowa do pracy nad Alkoholiczka, lekomankaW ośrodku odnalazłam to, czego brakowało mi przez całe moje życie: „dom”, spokój, bezpieczeństwo, poczucie jedności, ogrom ciepła, mądrości i wsparcia od Gabrysi, Agnieszki, Doroty, Władzi, Mariana. Teraz sama będę budować swój dom od nowa, tak, jak mnie nauczyliście. Obiecuję nie zmarnować tej szansy, bo wiem teraz, którą drogą kroczyć przez AlkoholiczkaDziękuję za opiekę i domową atmosferę. Dostałam dużo więcej niż oczekiwałam Pełna nadziei, wiary i pogody ducha wracam do trzeźwego życia. Wychodzę zaleczona, szczęśliwa i z determinacją do bycia AlkoholiczkaWszystkim terapeutom: Gabrysi, Agnieszce, Władzi, Dorocie, Kasi, Iwonce, Marianowi oraz Bartoszowi jestem wdzięczna za ich trud w pokazaniu mi drogi do Alkoholiczka i narkomankaMoje serce jest pełne wdzięczności i miłości dla ludzi, którzy stanęli na mojej drodze. Na drodze po trzeźwość. Moi bliscy przywieźli mnie do ośrodka z nadzieją na mój powrót do zdrowia. Pracowałam tutaj ze wspaniałymi terapeutami, którzy z powołaniem i własnym doświadczeniem pomogli mi zobaczyć siebie w prawdzie. Nie zapomnę ich cennych słów i wskazówek jak żyć w trzeźwości i szczęśliwie. Pobyt w ośrodku był dla mnie prawdziwym darem od Pana Boga – mojej siły wyższej. Okazano mi ogromne wsparcie oraz Alkoholiczka, bulimiczkaKiedy tu przyjechałam byłam obrażona na cały świat. Obwiniałam wszystkich dookoła za swoje niepowodzenia i pławiłam się w poczuciu krzywdy i żalu. Czułam, że ośrodek to dla mnie ostatnia deska ratunku, bo nie umiałam już poradzić sobie sama ze sobą, ze swoimi emocjami, zachowaniem, z całym swoim życiem. Początki nie należały do łatwych, nie chciałam przyjmować żadnych informacji, jednak cierpliwość tutejszych terapeutów sprawiła, że zaczął kruszyć się beton, w którym uwięzione były moje głowa i serce. Powoli zaczęłam się otwierać i wszystko zaczęło układać się w jedną, spójną całość. Moje życie jawi mi się teraz jak obraz, w którym brakuje jeszcze wielu puzzli, ale są w nim już dwa najważniejsze elementy – Bóg i inni ludzie.„Tylko Ty sam możesz to uczynić, ale nie możesz uczynić tego sam… ”Ja już nie jestem sama i tego życzę wam AlkoholiczkaZ całego serca dziękuję Dorotce, Gabrysi, Agnieszce, Marianowi, Władzi, którzy pokazali mi drogę do Alkoholiczka„Człowiek żyje, pracuje, tworzy, cierpi, walczy, kocha, nienawidzi, wątpi, upada… i podnosi się we wspólnocie z innymi”Tak było również ze mną. W tym całym moim chaosie bardzo się pogubiłam. Znalazłam sobie rozwiązanie wszystkich moich problemów, tylko niestety była to droga na skróty. Przyjeżdżając tutaj do ośrodka wiedziałam tylko jedno. Albo przestanę pić, albo przestanę żyć. W ośrodku dowiedziałam się, że alkoholizm to nie grzech, tylko choroba. To uwolniło mnie od poczucia winy wobec osób, które informacjom przekazanym przez cudownych terapeutów miałam możliwość poznania tej podstępnej, przebiegłej i w końcu śmiertelnej choroby. Stopniowo w trakcie terapii zaczęłam poznawać własne braki i popełniane błędy. Terapia pomogła mi zburzyć mur samozakłamania. Dziękuję. Marta Alkoholiczka, narkomanka, anorektyczkaDzięki pobytowi tutaj mogłam zdać sobie sprawę z powagi choroby i stanąć w całkowitej prawdzie ze sobą. Dostrzec to, czego nigdy bym nie dostrzegła i otworzyć serce na prawdę względem Boga, siebie i innych. Zdjąć maskę i być sobą, poznać kolejną część siebie, przestać się bać i akceptować to, co niesie los… Pobyt tutaj sprawił, że mogę zacząć nowy etap w moim życiu – w nowym, trzeźwym życiu i w kontakcie ze swoim z całego serca wszystkim terapeutom za poświęcony czas, pomoc, troskę, cierpliwość, dużo ciepła i wsparcia. Ośrodek jest dla mnie jak drugi dom, a ludzie, którzy tu pracują są moją drugą rodziną – zawdzięczam im życie i darzę miłością. Do zobaczenia w trzeźwości!Edyta AlkoholiczkaPrzez całe życie wsiadałam do przypadkowych pociągów W poszukiwaniu szczęścia, miłości, siebie… Dopiero tu odnalazłam odpowiedn
Napisanie listu pożegnalnego do klientów nie musi być negatywnym doświadczeniem. Jeśli masz jasność co do swojej wiadomości i dostosujesz ją do tego, kto ją otrzymuje, będziesz w stanie określić ton i język, jakim chcesz się posłużyć. Listy pożegnalne mogą zwiększyć Twoją wiarygodność i profesjonalizm.
Życie jest darem. Ale nie jest to zwykły prezent. Z początku wszyscy się z tego prezentu cieszą. Jest piękny, zachwycający, ale po czasie okazuje się, że to zwykłe zamrożone gówno obwiązane kolorową wstążką. Już nie jest tak cudowny jak na początku. Z czasem zaczyna topnieć i śmierdzieć. Nie każdy jest w stanie znieść jego smród. Jedni próbują go zatuszować tanim alkoholem , inni zapychają pieniędzmi. Ci drudzy można by rzec mają więcej szczęścia, bo zapach pieniędzy na dłużej maskuje smród życia. Pierwsi niestety muszą nadużywać alkoholu i innych używek bardzo często żeby nie dopuścić do siebie tego zapachu. Niestety alkohol sprawia, że nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo ten smród nas otacza. Rozmrażane gówno zalewa i topi nas w naszych małych słodkich domkach. A my nic z tym nie robimy. Bo nie wiemy jak sobie z nim poradzić. Życie się z nami nie bawi. Nie gra fair na prędzej ustalonych zasadach. Samo je ustala i, gdy zaczynamy je pojmować, zmienia je nie dając nam szans na przewagę. Dlatego, gdy nie starcza pieniędzy na wytarcie i doprowadzenie tego gówna do porządku, postanawiamy wydać je na pieprzony alkohol i narkotyki, które ciągną na dno życia. A wtedy jest już za późno. Nie myślimy racjonalnie. Nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo ranimy innych naszym postępowaniem. Bądź też zdajemy i dlatego chęć zagłuszenia wyrzutów sumienia jest tak silna, że znów sięgamy to używki. Błędne koło, które coraz ciężej przerwać. Toczymy się już w kierunku, w który nie chcemy. Nie panujemy już nie tylko nad życiem, ale i nad nami samymi. Robimy rzeczy, których na trzeźwo nigdy byśmy nie zrobili. Koło toczy się coraz prędzej, nie dając nam chwili na zastanowienie się. Rozpędza się do niemożliwych prędkości, by w końcu wpaść na skałę i roztrzaskać się na miliony kawałków, nie do poskładania. Rozbijamy się i dopiero wtedy zdajemy sobie sprawę co narobiliśmy. Ile straciliśmy chcąc tylko jakoś przetrwać. Nie ma już smrodu gówna i, o dziwo, zaczynamy za nim tęsknić. Po drugiej stronie dopiero zauważamy, że nasze roztrzaskane kawałki bardziej ranią naszych bliskich niż my w jednym kawałku. Zauważamy, że nasze śmierdzące gówno w tej chwili zalewa osoby w naszym domu. Prawda jest taka, że każdy ma swoje życie i tylko my sami umiemy się z nim uporać. Tak! Potrafimy. Tylko wystarczy chcieć. Gdy z naszej woli rozbijamy się o skały, część naszego roztapiającego się życia pozostaje i obciąża bliskich. Nie chciałeś tego prawda? Nie tak miało być. Miało im być przecież lżej. Niestety to tak nie działa. Nie pojąłeś zasad życia. Jeden człowiek-jedno życie. Tak naprawdę pojedynek jest wyrównany. To my nie doceniamy swoich możliwości. Potrafimy znieść wiele ciosów i dalej stać prosto patrząc przed siebie. Nie można oddać wygranej walkowerem. Taka gra nie ma sensu. Zastanów się. Może jeszcze nie jest za późno. Może to gówno aż tak bardzo nie śmierdzi. Może i nawet ma przyjemny zapach. To jak to czujesz zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. Każdego dnia musisz podejmować walkę od początku. Życie w końcu zobaczy, że nie jesteś tchórzliwym zawodnikiem i odpuści. Może nie na zawsze. Znając życie ucichnie by po chwili zadać ci cios z podwójną siłą. Ale i wtedy nie możesz odpuścić. Musisz żyć! Dla najbliższych. Dla oczu Twojego dziecka, które rozbłyskują, gdy tylko Cię widzą. Dla rodziców, dla których jesteś czymś więcej niż wszystko. Spróbuj też dla siebie, bo nikt inny nie pokocha Cię tak bardzo jak ty samego siebie. Ale jeśli już na to za późno, jeśli już jesteś po drugiej stronie i jedyne co Ci pozostało to roztrzaskane koło, nie rób nic, nie myśl za dużo. Zostaw ten świat za sobą. Poradzimy sobie bez Ciebie. Musimy. Nie zniosłeś ciężaru tego daru. Nie każdy jest tak silny. My po częściach będziemy sprzątać to, co pozostawiłeś po sobie. Nie poganiaj nas. Pamiętaj, że nas to niesamowicie boli, zabija. Módlmy się, żeby nikogo to nie zabiło jako człowieka. Z czasem zapomnimy o tym bólu, rany się zagoją. Wybaczymy Ci i wtedy Ty też będziesz mógł to sobie wybaczyć. Odejdź w
Translations in context of "pożegnalny do swojego" in Polish-English from Reverso Context: Gorzej, jeśli napisze list pożegnalny do swojego kota i wejdzie na dach.
Szczegóły Odsłony: 27413 Do Alkoholu, Alkoholu !!! Mam dla ciebie złą wiadomość. W trosce o moje własne życie i ludzi mnie otaczających rozstaję się z tobą. Nie pozostawiam cię jednak bez wyjaśnień. Nie robię tego z szacunku do ciebie ale po to abyś zrozumiał, że nie ma w moim życiu dla ciebie miejsca. Decyzja moja pozostaje bezwzględnie niezmienna, tak jak choroba którą się zaraziłem nieodwracalna. Konsekwentnie dążyłeś do tego aby zniszczyć moje życie i doprowadzić mnie do śmierci. Nie wybaczę ci tego do końca moich dni. JESTEŚ MORDERCĄ !!! A życie ludzkie jest dla mnie najwyższą wartością . Tłamsiłeś moje uczucia, poniewierałeś mnie, kopałeś, zrównałeś z dnem poczucie mojej własnej wartości. Zasady moralne starłeś na proch. Pamiętam jak pod twoim wpływem podjąłem decyzję by przerwać studia. Byłeś wtedy ze mną. Szeptałeś mi zostaw to, nie dasz rady, nic dobrego Cię tam nie czeka. Przecież masz mnie. Nikomu innemu na Tobie nie zależy. Czułem się wtedy taki samotny i odrzucony, że karmiłem się tymi kłamstwami a ty w swej przebiegłości dążyłeś do realizacji swojego złowieszczego planu. A pamiętasz jak o mały włos nie straciłem przez ciebie życia, kiedy na dyskotece tak mnie omamiłeś, że straciłem zdolność odczuwania uczuć wyższych? Stałem się wtedy bestią. Dziką, niepowstrzymaną złością dążącą tylko do rozładowania agresji za pomocą przemocy. Spowodowałem wtedy bójkę z osobą, którą znałem i szanowałem. Ochroniarze rozpylili wtedy tyle gazu w moją stronę, że omal nie straciłem życia. Uratowała mnie karetka, która zabrała mnie do szpitala. Twój plan pozbawienia mnie życia nie powiódł się wtedy ale rozwijałeś we mnie myśli wstydu, zaniżałeś poczucie mojej własnej wartości bym musiał wracać do ciebie każdego dnia. Otaczający mnie ludzie zaczęli się mnie bać, co jeszcze bardziej utwierdzało mnie w poczuciu osamotnienia i odrzucenia. Odsunąłem się od rodziny, przyjaciół. Zacząłem wkraczać w wirtualny świat komputera kompletnie oderwany od rzeczywistości. Pamiętam jak prowokowałem do kłótni rodziców będąc pod twoim wpływem. Jak przemoc psychiczna, którą wobec nich stosowałem zaczęła sprawiać mi przyjemność. Myślałem wtedy, że skoro ja tak bardzo cierpię to dlaczego oni mają mieć spokój. Pamiętam jak sprowokowałem tatę, żeby uderzył mnie w twarz. Czułem się wtedy dumny, że mi się to udało. Po tym wydarzeniu rodzice nie wytrzymali i musiałem się wyprowadzić z domu. Nie dało mi to jednak do myślenia i przepełniony goryczą i złością odsuwałem się od nich coraz dalej. Przykłady mógłbym jeszcze mnożyć ale czas już kończyć. Chcę żebyś odszedł raz na zawsze z mojego życia. Od tej chwili ja Maciej trzeźwiejący alkoholik decyduję o swoim własnym życiu. Chcę sam podejmować decyzje i z podniesionym czołem ponosić ich konsekwencje. Chcę sam kierować własnym życiem i nie potrzebuję do tego ciebie alkoholu. Żegnaj !!!
A do widzenia do najbliższego otoczenia W liście czytanym przez Assumę Morricone omawia miłe wspomnienia z najbliższym otoczeniem, wśród których wymienia swojego wielkiego przyjaciela i reżysera Giuseppe Tornatore i jego żonę Robertę Pacetti, których wyróżnił jako „przyjaciele bardzo obecni w ostatnich miesiącach naszego
Zdjęcie: engin akyurt na Unsplash „To był najtrudniejszy chłopak, z jakim kiedykolwiek musiałam zerwać”. -Fergie Czym jest list pożegnalny? Pomyśl o alkoholu jak o swoim partnerze. Widzisz, że twój związek staje się toksyczny i chcesz go zakończyć, zanim sprawy się pogorszą. Ale boisz się powiedzieć im, że chcesz zerwać. Nie masz pewności, czy wszystkie słowa wyjdą zgodnie z przeznaczeniem. To, co zawsze robię, ponieważ nie jestem wspaniałym mówcą, to pisanie. Wszyscy jesteśmy pisarzami, więc może to rezonować, nawet jeśli jesteś obdarzony słownymi słowami. Kiedy mój mąż i ja się kłócimy, wycofuję się i piszę o swoich uczuciach. Pomyśl o tym jako o spisaniu, dlaczego chcesz zerwać z alkoholem lub narkotykami. Jeśli zdecydowałeś, że chcesz przestać pić lub jesteś trzeźwy, powiedzenie powiernikowi dobrego pozbywania się alkoholu lub jakiejkolwiek substancji to oczyszczające doświadczenie. Dlaczego powinienem napisać? Brzmi głupio. Prowadzenie dziennika i pisanie to pomocne środki łagodzące stres, a także dobry sposób na radzenie sobie z lękiem. Używanie alkoholu i narkotyków zwiększa stres, niepokój i depresję, więc jest to bardzo pomocne narzędzie, gdy po raz pierwszy stajesz się trzeźwy. Alkohol był moim kochankiem i musiałam się pożegnać. Mimo że zrobiłem to wiele lat temu na odwyku, tym razem znaczyło to dla mnie więcej. Czemu? Ponieważ to ja chciałem, żebym wytrzeźwiał, nikt inny mnie nie zmuszał. Powinieneś napisać list pożegnalny, aby zamknąć ten rozdział w swoim życiu. Ponieważ trzymał cię tak długo, zasługuje na porządne pożegnanie. Pomyśl o tym jako o narzędziu terapeutycznym Przede wszystkim to nic nie kosztuje. Nie możesz tego pokonać! Po drugie, jest to czynność, którą wykonują w każdym ośrodku rehabilitacyjnym, ponieważ jest skuteczna. Możesz przelać wszystkie swoje emocje na papier i nikt nie musi tego czytać. Oczywiście możesz go udostępnić, spalić, aby zwiększyć efekt pożegnania, lub zapisać do obejrzenia później. Uratowałem moje i napisałem o tym, ponieważ chcę rozliczania. Od tego zależy moja trzeźwość. Sformatuj go w dowolny sposób Nie ma żadnych zasad dotyczących listu pożegnalnego. Sugerowałbym, abyś opisał miłość, którą czułeś z powodu alkoholu lub narkotyków, jak się czułeś, jak cię oszukał, jak cię przygnębił i co zamierzasz zrobić, aby się pożegnać. Jeśli jesteś gotowy, aby rzucić palenie, niedawno wytrzeźwiałeś lub próbujesz, to jest to coś, co mi ogromnie pomogło. Oto mój list pożegnalny, jeśli chcesz przeczytać przykład. Jeśli coś napiszesz, oznacz mnie tagiem. Bardzo chciałbym to przeczytać. Jeśli spodobała Ci się moja historia, zostań członkiem i zasubskrybuj Medium , aby co miesiąc czytać wszystko, co chcesz, w tym moje artykuły. Dziękuje za przeczytanie! Dużo miłości, Michele
Kiedy nie odpowiadał na wołanie, weszłam do jego gabinetu i zobaczyłam, że jakoś tak dziwnie siedzi osunięty w fotelu. Podbiegłam do niego i zorientowałam się, że nie żyje. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i zadzwoniłam pod numer sto dwanaście. Po skończonej rozmowie spojrzałam na biurko i zobaczyłam ten pożegnalny list.
Kultura, czy tworzy osoby uzależnione? W tym artykule chcę omówić sposób w jaki nasza kultura kieruje nas w stronę uzależnień. Czytaj dalej Kto jest winien – Rozpoczęcie mojej drogi ku trzeźwemu życiu datuje się na Z biegiem minionych trzeźwych dni co Czytaj dalej Czy warto opowiadać innym ludziom spoza AA o swojej chorobie? Kiedy tak, a kiedy nie? Od roku często zadaje sobie Czytaj dalej List pożegnalny. Stałeś się niechcianym gościem, bo jesteś kawałkiem mięsa w lodówce, które zmieniło kolor na zielony; zjełczałym masłem; skwaśniałym Czytaj dalej
Wyniki wyszukiwania frazy: pożegnalny list do znajomej. Strona 663 z 666. Moreno Myśl 18 czerwca 2014 roku, godz. 20:22 2,3°C Chętnie wróciłabym do czasu i
Rozcieńczone emocje – Piłam przez dwadzieścia lat. Wiele razy ponad mój poziom tolerancji i później budziłam się dygocząc na podłodze Czytaj dalej Tego się trzymam – Nie byłam „cudem jednego trafienia”, to termin używanym dla tych, którzy przestają pić po pierwszym mityngu Czytaj dalej Mam na imię Donita i jestem agnostyczką. Identyfikuję się jako agnostyczka ponieważ nie ma kategorii „inne”. Pamiętacie te ankiety, w Czytaj dalej Jeśli jesteś nowicjuszem w tej całej trzeźwości i przeraża Cię myśl, że masz już nigdy więcej nie pić czy nie Czytaj dalej Program Dwunastu Kroków Wspólnoty Anonimowych Alkoholików jest jeden. Jednak istnieją jego różne interpretacje, bo każdy z nas ma swoją drogę Czytaj dalej List pożegnalny. Stałeś się niechcianym gościem, bo jesteś kawałkiem mięsa w lodówce, które zmieniło kolor na zielony; zjełczałym masłem; skwaśniałym Czytaj dalej
.