Kolej w Austrii – przewodnik dla pasażerów (2023) Kolej w Austrii funkcjonuje bardzo dobrze. Pociągiem można dojechać do wszystkich najważniejszych miast, do mniejszych miejscowości dojeżdżają autobusy skomunikowane z pociągami. W latach, kiedy podróżowałem pociągiem po Austrii, podróż koleją była przyjemnością – bardzo

Zamiłowanie do podróżowania pociągami, zostało mi przekazane we krwi, moi pradziadkowie pracowali na kolei jeszcze przed II Wojną Światową. Kolejarzem nigdy nie byłem, ale przez kilka lat pracowałem dla spółek z grupy PKP, w aspektach związanych z bezpieczeństwem oraz wprowadzeniem nowego produktu jakim było EIC Premium, czyli Pendolino. Kolej jest mi bliska od zawsze, stąd pomysł na ten wpis. Żeby nie było nudno, oddalimy się od Polski i od znanego wszystkim PKP, odkryjemy światowe trasy kolejowe na pozostałych kontynentach. Aby z dużą dokładnością przybliżyć Wam te wyjątkowe trasy, do współpracy zaprosiliśmy zaprzyjaźnionych blogerów, którzy przetestowali podróż na własnej skórze i chcieli podzielić się swoimi wrażeniami. Będziemy przemieszczali się na wschód od Polski, zaczniemy od najdłuższej trasy kolejowej świata – Koleją Transsyberyjską – następnie przez Azję – Australię – Amerykę Północną – Amerykę Południową – Afrykę i zakończymy w Europie. 1. Podróż koleją Transsyberyjską – No more maps Przebieg i długość trasy: Kolej Transsyberyjska jest najdłuższą linią kolejową na świecie. Jej najdłuższa nitka rozciąga się od Moskwy aż do Pjongjang, stolicy Korei Północnej i liczy aż 10 267 km, które można pokonać w 9 dni i 2 godziny. Na najczęściej wybieraną trasę do Władywostoku podróżnik potrzebuje całego tygodnia. Istnieją jednak jeszcze dwie alternatywne odnogi Kolei: Transmandżurska i Transmongolska. Pierwsza skręca za Bajkałem do Chin i wiedzie przez Harbin do Pekinu. Druga prowadzi przez Ułan Ude do Ułan Bator i także kończy się w Pekinie. Istnieją trzy klasy wagonów: pierwsza z dwuosobowymi kuszetkami, druga, tzw. coupe z przedziałami dla czterech osób i tzw. platzkarta, gdzie sypia się w wagonie bez przedziałów. Podróżnicy wybierają się w tę trasę by poznać azjatycką część Rosji z miastami takimi jak Nowosybirsk, czy Irkuck. Wielu zatrzymuje się nad Bajkałem, gdzie znajdują się znakomite tereny do trekkingu. Na pewno Transsib nie jest dla tych, których goni czas. Przejazd całej trasy w jednym rzucie mija się z celem. Lepiej wysiąść, poznać mijane regiony i przejechać kolejny odcinek z nowymi ludźmi i nowymi historiami. Cena biletu: w jedną stronę na trasę Moskwa-Władywostok w platzkarcie to 13,5 tys. RUB, czyli ok. 800 zł. Opinia autora: Podróż Transsibem była świetnym pretekstem, by poznać zwykłych Rosjan: ich troski, radości i marzenia. Przy odrobinie szczęścia można załapać się na wędzonego omula od rybaka, dowiedzieć jak wyglądały bandyckie lata 90. na Zabajkalu od lokalnego cinkciarza, czy pośpiewać przy wódce ze studentami. Więcej szczegółów na temat podróży koleją Transsyberyjską znajdziecie na blogu Artura No More Maps. 2. Podróż luksusowym pociągiem w Indiach – Travel and keep fit Przebieg i długość trasy: Jednym z najbardziej wyjątkowych sposobów na poruszanie się po Indiach, jest podróżowanie luksusowym pociągiem w stylu Orient Express. Do wyboru jest pięć różnych pociągów, a każdy z nich porusza się po innej trasie. Zwykle podróż trwa około tygodnia. W ciągu dnia zwiedza się kolejne fascynujące miejsca, a na noc wraca do wygodnego pociągu. Ja miałam przyjemność odbyć tygodniową podróż pociągiem The Golden Chariot po południowej części kraju – Karnatace. Na pokładzie mamy do dyspozycji pokoje dwuosobowe lub apartamenty (wszystkie z prywatnymi łazienkami) a także restauracje, bar, spa, a nawet siłownię. Jak przystało na luksusową podróż, nie należy ona do tanich. Cena: Średnio trzeba zapłacić od 600 do 1200 USD za noc za osobę (w zależności od rodzaju pokoju, pociągu itp.). Jednak warto uwzględnić fakt, że jest to całkowite all inclusive, a zatem w cenie mamy nie tylko zakwaterowanie i posiłki, ale też wszystkie wycieczki z przewodnikami, wejścia na teren zabytków czy przejazdy autokarem pomiędzy odwiedzanymi miejscami. Opinia autora: Podróż luksusowym pociągiem po Indiach dopisałabym do listy „podróży marzeń“, niezależnie od tego czy Indie odwiedza się po raz pierwszy, czy jest to kolejna wizyta. Zwiedzanie w taki sposób, to po prostu zupełnie inne, bajeczne doświadczenie. Więcej szczegółów: o podróżowaniu luksusowym pociągiem przez Indie znajdziesz na blogu Alex – Travel and Keep Fit. 3. Podróż wśród plantacji herbaty na Sri Lance – Czas na wywczas Sri Lanka na całym świecie słynie ze swojej nieziemsko dobrej herbaty. Rośnie ona na górskich zboczach pokrywając je zieloną barwą, tworząc niezapomniane hektary połaci zieleni. Najlepszym sposobem na odkrywanie tych widoków jest wybranie się w podróż koleją pomiędzy Nuwara Elija a Ellą, przejechanie tego dystansu zajmie Wam około 3h i jest to najładniejszy fragment całej linii kolejowej na Sri Lance. Pociąg wlecze się niemiłosiernie, jednak mimo braku “Warsu” z głodu nie umrzecie, o zapełnienie Waszych brzuchów zadbają obwoźni sprzedawcy (w stylu tych, którzy kiedyś przechodzili przez pociąg i mówili: “piwo, piwo, piwo”). Będziecie mieli okazje zjeść typowo lankijskie przysmaki zawinięte w klasówkę czy kupić np. truskawki. Na cejlońskich torach, podobnie jak w Polsce jeździ wielu operatorów kolejowych, klasy pociągów są chociaż trochę ujednolicone i wyglądają następująco: 1 klasa, ma klimatyzację oraz w niektórych pociągach gigantyczne okna do obserwowania klasa, (nasz wybór) – charakteryzuje się wielkimi wiatrakami podwieszonymi pod sufitem i pseudo skórzanymi obiciami klasa, najtańsza nie zdziwcie się dużą liczbą osób i drewnianymi ławkami. Przebieg trasy: Nuwara Elija – Ella (cała trasa Colombo – Badulla) Długość trasy: 50 km (cała trasa – 300 km) Cena: 60 rupii (około 1,5 zł) – 3 klasa; 300 rupii (około 7 zł); 1000 rupii (około 2o zł) – 1 klasa Opinia autora: Dla mnie była to niezapomniana podróż pociągiem, w trakcie, której można jeszcze lepiej poznać piękno Sri Lanki. Jeśli wybieracie się na Cejlon to punkt obowiązkowy. Polecamy Wam jednak skróconą wersję trasy tylko wzdłuż jej najbardziej zielonej części. Więcej szczegółów: o podróżowaniu po Sri Lance znajdziecie w pozostałych postach na naszym blogu. 4. Podróż superszybkim pociągiem w Chinach – Ready for boarding Czy słyszeliście o superszybkich, punktualnych i nowoczesnych pociągach w Japonii? O nich więcej za chwilę. A o superszybkich pociągach w Chinach? Pewnie trochę mniej, chociaż chińska szybka kolej, zwana China Railway High-speed (CRH), jest największym takim systemem na świecie! Świetną okazją do przetestowania chińskiej kolei jest odwiedzenie Xi’an podczas pobytu w Pekinie, bo jak to być w Chinach i nie zobaczyć Armii Terakotowej? Przecież to tylko lekko ponad 1 000 kilometrów 😉 Mimo dużej odległości szybka kolej pokonuje ten odcinek w niecałe 5 godzin. Alternatywnie możemy pojechać nocnymi pociągami, choć w tym przypadku podróż zajmuje już nawet 12 godzin! Zarówno w pierwszej jak i drugiej opcji (choć oczywiście lepiej za dnia) można podziwiać spory fragment Chin. Zarówno wielkie metropolie, tereny wiejskie jak również nowo budowane całe miasta i osiedla pośrodku niczego (dosłownie!). Przebieg trasy: Pekin-Xi’an-Pekin Długość trasy: ponad 1 000 km w jedną stronę Cena: Szybki pociąg na linii Pekin-Xi’an kosztuje w najtańszej klasie 515 CNY (280 zł). Wolniejsze, tradycyjne pociągi to koszt od 150 CNY (80 zł). Nocna wersja kosztuje tyle samo, ale ceny z kuszetką zaczynają się dopiero od 270 CNY (150 zł). Opinia autora: Najbardziej pozytywnie byliśmy zaskoczeniu zarówno nowoczesnością, czystością składów, jak i uprzejmością załogi i współpasażerów. Zarówno w super szybkim CRH oraz wolniejszym nocnym pociągu. Więcej szczegółów: o podróżowaniu pociągiem po Chinach znajdziecie na Ready for boarding. 5. Podróż superszybkim pociągiem w Japonii – Blog Globtrotera Shinkansen to japońska sieć linii kolejowych z superszybkimi pociągami, osiągającymi maksymalną prędkość 603 km/h. Taki właśnie rekord padł w kwietniu tego roku, podczas testów pociągu Maglev. Jest to nowy, światowy rekord prędkości należący do japońskiej kolei. Pociągi te słyną ze swojej punktualności – maksymalne opóźnienia to 36 sekund w skali roku. Odwiedzając Japonię koniecznie uwzględnijcie w swoich planach podróż tym pociągiem przyszłości. Jest to niecodzienne doświadczenie pędzić pociągiem, który wykorzystuje zjawisko lewitacji magnetycznej za sprawą specjalnej poduszki magnetycznej unoszącej go nawet o 10 centymetrów nad ziemią. Pociągi Shinkansen przypominające swym wyglądem pocisk i potocznie nazywane “Bullet Train”, posiadają dwie klasy: Ordinary (drugą klasę) i Green Class (pierwszą klasę). Bardzo wygodne i nowoczesne wnętrze z siedzeniami jak w samolocie, ustawionymi tylko przodem do kierunku jazdy. Aby wybrać się w podróż musimy wcześniej zakupić odpowiedni bilet – bezpośrednio na dworcu, bądź wcześniej przez internet. Nie ma możliwości kupienia biletu u konduktora podczas jazdy. Przebieg i długość trasy: Podróż Shinkansenem na najpopularniejszej trasie z Tokio do Kioto (odległość 500 kilometrów) zajmie jedynie 2 godziny 15 minut. Dla porównania jeśli w tą samą trasę wybierzemy się zwykłymi liniami JR – które wymagają także przesiadek – wyniesie ona aż 8 godzin. Cena: za podróż z Tokio do Kioto ¥10,300– ¥14,110 (325 – 455 zł), opłaca się zainwestować w 7 dniowy karnet ¥29,110 (945 zł) Opinia autora: Po drodze mijamy bardzo malownicze krajobrazy, a cała podróż jest wielką przyjemnością. Jadąc z Tokio do Kioto warto usiąść po prawej stronie. Dzięki temu przy dobrej pogodzie mamy szansę zobaczyć górę Fuji. Więcej szczegółów: o podróżowaniu pociągiem w kraju kwitnącej wiśni znajdziecie na Blogu Globtrotera. 6. The Ghan, z Darwin do Adelajdy. Australijska podróż pociągiem przez pustkowia – Where is Juli + Sam? Pustkowia, zwane Outbackiem, to najbardziej fascynująca część Australii. Przez tysiące kilometrów za oknem nie dzieje się wiele, a jednocześnie – aż tak wiele. Czerwoną ziemię przyozdabiają kępy trawy spinifex, a dziewiczo-błękitne niebo mocno się odcina. Czasem przeskoczy gdzieś jakiś kangur, albo przespaceruje się leniwy wielbłąd – tych żyje tu na wolności ponad siedemset pięćdziesiąt tysięcy. Przebieg trasy: Podróż pociągiem zwanym „The Ghan” na trasie z Darwin, położonego na dalekiej północy, do Adelajdy, skrytej na południu, to jeden z ciekawszych sposobów na zobaczenie ognistego środka kontynentu. Podróż trwa cztery dni i trzy noce, ale może trwać nawet dłużej jeśli zdecydujemy się zatrzymać po drodze w Alice Springs czy Coober Pedy. Długość trasy: Około km Cena: Jest to chyba najdroższy sposób na zobaczenie Outbacku – najtańszy bilet w niskim sezonie kosztuje około $2699 dolarów australijskich (7000 zł)! Opinia autora: Podróż wciąż jest wysoko na naszej liście. Fajnie byłoby zobaczyć Australię z pociągowej perspektywy. Pora zacząć odkładać. Więcej szczegółów: o australijskim outbacku przeczytacie na blogu Where is Juli + Sam. 7. Kolei Transkanadyjska – Paragon z podróży Przenieśmy się do Kanady, kraju syropem klonowym płynącym. Można pomyśleć, że w tak dużym państwie kolej powinna stanowić ważną gałąź transportu. Nic bardziej mylnego, gdyż podróż pociągiem po Kanadzie nie jest ani szybka ani tania i z kretesem przegrywa z komunikacją autobusową lub lotniczą. Nasuwa się pytanie czy warto? A owszem, bo słaba popularność kolei, sprawia, że podróż nabiera niepowtarzalnego klimatu. Wybrałem się w miejsce, w które nie dociera zbyt wielu turystów czyli do Churchill, jak popatrzycie na mapę znajduję się ono na wybrzeżu nad zatoką Hudson. Podróż zacząłem od najbardziej zaludnionego miasta Kanady – Toronto. Wybrałem pociąg jadący do Vancouver, po 2 dniach wysiadłem na stacji w Winnipeg, gdzie przesiadłem się do lokalnego pociągu, największą jego zaletą była możliwość samodzielnej podróży w wagonie. W trakcie transkanadyjskiej podróży największe wrażenie zrobił na mnie wagon Dome Car (Skyline). Wagon był cały przeszklony i można było z niego podziwiać wspaniałą kanadyjską naturę, możecie nim podróżować w trakcie 5 dniowej wyprawy z Toronto do Vancouver. Przebieg trasy i długość trasy: Toronto – Winnipeg – Churchill, można również wybrać się w podróż z Toronto do Vancouver, przejechanie blisko 4500 km zajmuje 5 dni. Cena: Bilet Canrailpass, kosztuje 800 dolarów kanadyjskich (ok. 2100 zł). Upoważnia do 7 dowolnie długich pojedynczych przejazdów, w klasie ekonomicznej na terenie całego kraju w ciągu 60 dni od daty zakupu. Opinia autora: Wycieczka koleją transkanadyjską to jedna z najlepszych rzeczy jakie przytrafiły mi się w trakcie pobytu w kraju hokeja, bez wahania polecam ją każdemu, kto planuje zwiedzać ten drugi co do wielkości kraj świata. Więcej szczegółów: o podróżowaniu koleją przez Kanadę znajdziecie na blogu Paragon z podróży. 8. Szynobusem po Boliwii – Stacja Filipa Są na świecie miejsca, do których dojedzie się wyłącznie pociągiem. Maleńkie wioseczki w boliwijskich Andach byłyby całkiem odcięte od reszty kraju, gdyby nie autobus szynowy, który trzy razy w tygodniu niespiesznie pokonuje góry i doliny. Na dachu piętrzą się bagaże, za oknem rosną kaktusy, a we wnętrzu siedzą Indianki z melonikami na głowach. “Autobus szynowy” to nazwa bardzo dosłowna. Trasę z Cochabamby do Aiquile obsługuje stary i niezwykle urokliwy autobus Dodge, przeniesiony z drogi na tory. Zachowano w nim nawet drążek zmiany biegów! Czasami wysłużonego Dodge’a zastępuje nieco nowszy biały Mercedes. Przejazd dwustu kilometrów zajmuje boliwijskiemu szynobusowi od ośmiu do dziesięciu godzin. Nikt się tutaj nie spieszy, bo i nie ma po co. W trakcie jazdy uwzględnione są dwie przerwy na jedzenie oraz kilka przystanków sanitarnych (czyt. „wyższa potrzeba maszynisty”). Rozkład jazdy i nieliczne umieszczone w nim stacje nie są zbyt ważne. Pojazd staje na wskazanie w dowolnym miejscu. – Panie maszynisto, dwie minutki, mama już wychodzi z domu – krzyczy stojąca przy torach młoda dziewczyna, a ja mam chwilę, żeby odbiec i zrobić kolejne zdjęcie. Przebieg trasy: Cochabamba-Aiquile (Boliwia) Długość trasy: 215 km Cena za przejazd pociągiem: 20 bolivianos (około 10 złotych) Opinia autora: Dla mnie była to niezapomniana przygoda, pozwalająca jeszcze lepiej poznać Boliwijczyków. Więcej szczegółów: o podróżowaniu koleją w Ameryce Południowej znajdziecie na Stacja Filipa 9. „Linia Szaleńców” „Żelazny Wąż”, „Kolej Lunatyków” – jak podróżuje się w Kenii – Szpilki w plecaku Kolej Ugandyjska czyli niezwykłe przedsięwzięcie brytyjskich kolonizatorów pragnących czerpać korzyści z bogactwa interioru Afryki. Przez parlament w Londynie nazywany „linią szaleńców”, która nigdy nie zostanie ukończona, z powodu ogromnych różnic wysokości w ukształtowaniu terenu oraz kosztów budowy. Przebieg i długość trasy: Na trasie o długości 845 km od Kisumu przy Jeziorze Wiktorii do Mombasy, zostało zbudowanych 1200 mostów i 43 stacje. W trakcie 5 lat (1896-1901) oprócz stricte konstrukcyjnych trudności pojawiały się także inne: podkłady pod tory pożerały termity, bydło transportujące towary wybiła mucha tse-tse, a ludzie ginęli nie tylko z powodu przepracowania i malarii, ale także byli zabijani prze lwy na ternie Tsavo National Park (szacuje się, że budowa „żelaznego węża” pochłonęła ok istnień ludzkich). Podróż między Nairobi a Mombasą („Kolej Lunatyków”) nigdy nie trwała tyle, ile zakładano. Ilekroć wracałam z uroczych Safari podróż do Mombasy, przy dobrych wiatrach, trwała minimum 15h!!!. W trakcie nocnej podróży, pasażer pierwszej klasy miał do dyspozycji kuszetkę, a rano i wieczorem serwowane były posiłki. W środku SURVIAL: zamiast klimatyzacji niedziałające wentylatory, ze śmietniczki nocą wychodziły karaluchy i skolopendry, pościel sfatygowana, obrusy w wagonie restauracyjnym dziurawe, naczynia wyszczerbione a jedzenie raczej podłe. Możliwość podglądania zza okien zupełnie innej rzeczywistości pozwala na stworzenie w głowie pełnego obrazu kraju. To kalejdoskop kontrastów: od zielonych lasów po pustkowia z rzadka obsadzone ostrokrzewami i czerwoną ziemią wgryzającą się w skórę, spotykanymi w okolicy słoniami. Od bogatych willi na obrzeżach Nairobi po slamsy i śmietniska zamieszkiwany przez ubogich, którzy wyczekiwali na przejazd pociągu z nadzieją, że obsługa wyrzuci im przez okno chleb po śniadaniu, a biały nową parę spodni. Jednak od 2017 roku podróżowanie koleją na odcinku Nairobi – Mombasa całkowicie się odmieniło dzięki inwestycji Chińczyków. Wybudowany odcinek, liczący 472 km można pokonać w niecałe 5 godzin, dzięki nadziemnym wiaduktom i bezkolizyjnej trasie. Cena za przejazd pociągiem: bilet ekonomiczny to ok 700 KSH (około 23 zł) Opinia autora: Mając więcej czas warto doświadczyć prawdziwie afrykańskiej przygody!. Więcej szczegółów: o historii, o rejonach dogodnych na afrykańskie Safari znajdziesz na blogu Szpilki w Plecaku. 10. Jedyna trasa kolejowa, w której liczba przesiadek nie wywołuje białej gorączki! – Anglia – Bo chcieć to móc Przez Yorkshire i Lancashires w Wielkiej Brytanii, przebiega Transpennine Real Ale Trail, czyli szlak prawdziwie gorzkiego piwa. A jest on niczym innym jak kolejową wersją pub crawl’u, która przypadnie do gustu smakoszom piwa i wielbicielom pięknych widoków. Do piwnego szlaku należy 7 miejscowości, a niecodzienna wyprawa polega na tym, by w każdej z nich odwiedzić pobliski stacji kolejowej pub i przy kuflu czy puklu złocistego napoju, wymienić się nowinkami ze znajomymi, nim przyjdzie czas, by ruszyć dalej! Wszystkie lokale znajdują się rzut kamieniem od stacji kolejowej i choć nie ma specjalnych oznaczeń, to nie sposób nie trafić – wystarczy podążać za resztą smakoszy i ciekawskich piwnego szlaku! Pociągi jeżdżą mniej więcej co godzinę, a jeśli któreś miejsce wyjątkowo przypadnie Ci do gustu, to możesz zostać dłużej. I złapać kolejny, albo jeszcze następny pociąg! Smakosze piwa mają okazję spróbować różnych gatunków zarówno tych bardziej znanych lokalnych marek, jak i wyrobów tzw. micro-breweries, czyli maleńkich warzelni piwa. Nie trzeba jednak sięgać po złocisty napój by czerpać radość z wyprawy. Przebieg trasy: Batley – Dewsbury – Mirfield – Huddersfield – Slaithwaite – Marsden -Greenfield – Stalybridge Długość trasy: 40 km, w tym 6 przesiadek (i nikt nie narzeka) Cena za przejazd pociągiem:£ (weekend) za bilet w jedną stronę i UWAGA! £ za bilet w obie strony. Tak jedyne 10p więcej. Opinia autora: Doświadczenie samo w sobie jest ciekawe – idealne na zaczerpnięcie brytyjskiej kultury, szczególnie w piękny wiosenny lub letni dzień. Więcej szczegółów: o podróżowaniu po Wielkiej Brytanii znajdziecie na blogu Bo Chcieć To Móc. 11. Szwajcarskie Alpy: samochodem na pociąg do Zermatt i kolejką Gornergrat pod górę Matterhorn – Rodzina Nomadów Już początek nieźle się zapowiada kiedy wjeżdżacie samochodem na pociąg, który przewiezie Was tunelem na drugą stronę Alp Berneńskich. Drugi etap trasy to kolej Gornergrat, która wjeżdża między alpejskimi szczytami na wysokość 3089 m (najwyżej i prawdopodobnie najpiękniej biegnąca kolej zębata w Europie). Ale najbardziej niesamowity jest widok na Matterhorn – górę z opakowania czekolady Toblerone. Mówi się, że to góra idealna, bo ma kształt zbliżony do trójkąta. I trudno jej tego odmówić. Czy to przypadek, że wszystkie dziecięce rysunki góry to trójkąt Matterhornu? (Chyba że w sprawę są zamieszani iluminaci… ;)) Przebieg trasy: W miejscowości Kandersteg wjeżdża się na pociąg, który przewozi samochody tunelem przez Alpy Berneńskie do Ferden. Stamtąd dalej jedzie się około 50 km do Täsch. Ze względu na przepisy tu trzeba będzie zostawić samochód (chyba że macie samochód elektryczny). Z parkingu wyjdziecie od razu na dworzec gdzie kupicie bilety na Gornergrat. Najpierw pociąg zawozi Was do Zermatt. A z tej zimowej stolicy Szwajcarii już jedziecie kolejką na wysokość 3089 m pod sam Matterhorn. Długość trasy: Tunel, przez który przewożony jest samochód ma 14,5 km, a trasa kolejki na Gornergrat ma 9,34 km. Cena za przejazd pociągiem: za transport samochodu pociągiem zapłacicie 30 CHF, a za kolejkę Gornergrat Bahn do stacji końcowej i z powrotem, w zależności od sezonu 76 – 114 CHF. Bilet upoważnia Was do wysiadania i wsiadania na wszystkich stacjach po drodze, a jest po co. Opinia autora: Niesamowite jest to, że na każdy z tych środków transportu nie czekaliśmy dłużej niż 5 minut, więc mimo odległości i tego, że niektórzy w ekipie mieli wtedy 3 lata, jednego dnia daliśmy radę dostać się pod szczyty Alp, zrobić wojnę na śnieżki, pooglądać górskie kozice i wrócić. Zimą możecie się skusić na to, żeby prosto z kolejki ruszyć na narciarskie trasy, a wiosną i latem na szlak. Można też spędzić noc w hotelu igloo. Więcej szczegółów: o podróżowaniu kolejami po Szwajcarii znajdziecie na blogu Rodzina Nomadów. Podsumowanie Kolej łączy nie tylko miasta, ale również podobne pasje podróżnicze. Dziękujemy bardzo pozostałym 10 blogerom za współpracę przy tworzeniu tego wpisu. My osobiście nabraliśmy ochoty na podróż pociągiem, po takich niesamowitych trasach, może za niedługo wyruszymy śladem kogoś z powyższej ekipy 😉 Średni czas podróży pociągiem relacji Warszawa – Hamburg wynosi 13 g 20 m, chociaż na najszybszych trasach przejazd może trwać zaledwie 10 g 35 m. Zwykle tę licząca 749 km tras obsługuje 15 pociągów dziennie. Podróż na tej trasie obejmuje 1 przediaska. Na trasie do stacji Hamburg kursuje około 15 pociągów dziennie.
"Podróż koleją skraca czas" brzmiało hasło w jednej z komedii Stanisława Barei. W polskich realiach hasło nie straciło nic a nic na sarkazmie - podróż z Warszawy do Łodzi zajmuje około trzech godzin. Daje to średnią prędkość (pi razy oko) czterdziestu kilometrów na godzinę. Wychodzi więc na to, że koleje polskie to jakieś straszne badziewie. Nie byłoby to dziwne, gdyby kolej w Polsce była tania. Generalnie bowiem nikogo nie powinno dziwić, że tania rzecz jest badziewna. Niestety czytając co jakiś czas wiadomości z Polski natykam się na niusy o umorzeniu kolejnych długów kolei albo na coraz to nowych strajkach z żądaniami subsydiowania / umorzenia / rewaloryzacji / blablabla. Nie ma co udawać, koleje polskie to drogie i badziewne jak jest we Francji? Uczciwie trzeba przyznać, że kolej we Francji (SNCF) też swoje kosztuje. Sporo idzie na nią pieniędzy publicznych a i bilety do najtańszych nie należą. Jakość oferowana przez SNCF jest różna - raz gorsza, raz lepsza. Jednak jedna perełka przypomina że cała ta kasa pompowana w kolej francuską nie rozpływa się perełka, to rzecz jasna pociągi bardzo dużych prędkości, czyli TGV (Très Grande Vitesse). TGV to sieć połączeń między najważniejszymi miastami we Francji. Połączenia obsługują nowoczesne pociągi; futurystycznie dynamiczne z zewnątrz, ciche i wygodne w otwarto nową linię TGV z Paryża do Strasbourga na wschodzie Francji. Z tej okazji obity został nowy rekord prędkości: 574,8 km/h (tutaj jest filmik relacjonujący bicie rekordu).Warto przytomnie dodać, że po pierwsze, to bicie rekordu dokonało się specjalnym pociągiem (bez pasażerów); "normalne" pociągi TGV nie rozpędzają się do takiej prędkości - wystarcza im "skromne" 300 km/h. Po drugie pobicie tego rekordu sporo kosztowało: szyny musiały być równiusieńkie i głaciutkie jak kartka papieru. Przewody musiały zostać rozpięte równiutko co do milimetra (bez żadnych wahnięć)! Na dodatek pantograf (pałąk) jak i przewody pokryto jakąś (koszmarnie drogą) substancją redukującą tarcie. I wszytko to na odcinku kilkudziesięciu kilometrów!!!Tak czy siak jedna rekord (pięćset siedemdziesiąt cztery kilometry na godzinę!!!) robi wrażenie - przynajmniej na mnie. Francuscy kolejarze też są dumni z tego rekordu. Najszybszy pociąg świata można ostatnio podziwiać pływającego dumnie Sekwaną na barce. Rekordowe TGV, niczym zwycięska armia, triumfalnie paraduje środkiem miasta! Wiwat!Ojoj... Kiedy zobaczę taką paradę na Wiśle albo Odrze? Coś mi się widzi, że raczej Pociąg zacumował niedaleko Wieży. Nie uszło to bystremu oku leniwego obserwatora ;-)
14 zł. Aby zapewnić sobie tanią podróż, najlepiej jest zarezerwować bilet jak najwcześniej i unikać podróży w godzinach szczytu. Przeciętny bilet Kraków - Wieliczka będzie kosztować około 14 zł, jeśli kupisz go w dniu wyjazdu, ale najtańszy bilet można kupić za jedyne 14 zł. sob. – Planujemy do końca tego roku zmodernizować i zelektryfikować ponad 100 km. Pierwszy raz od bardzo długiego czasu, od lat 80., elektryfikujemy tak długi odcinek – mówi Arnold Bresch z zarządu spółki PKP Polskie Linie Kolejowe. – Mamy zrealizowane już 80 proc. projektu. Wykonawca jest gotowy do tego, by od razu przenieść się na kolejny odcinek. Przebudowa ostatniego fragmentu linii zacznie się w poniedziałek. Planowana jest budowa dwóch nowych przystanków: Zaklików Miasto oraz Charzewice, nowych peronów w Zaklikowie, Lipie, Kępie i Pilchowie oraz remont 300-metrowego mostu na Sanie. – Jesienią mamy zamiar te prace skończyć – spodziewa się Bresch. – Od grudnia, jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, a nic nie wskazuje by były jakiekolwiek zagrożenia tego planu, będziemy mieli elektryczną komunikację do Stalowej Woli – zapowiada wojewoda lubelski Przemysław Czarnek. Zwraca uwagę na jeszcze jeden efekt kolejowej inwestycji, czyli planowane skrócenie do dwóch godzin czasu podróży z Lublina do Stalowej Woli.– To jest bardzo ważne, również dla studentów, którzy na tej trasie bardzo często podróżują – stwierdza wojewoda. Rower w pociągu. 48 podróży koleją z rowerem [2023] Kolej jest jednym z najlepszych przyjaciół rowerowego turysty. Pociąg może pomóc rowerzyście podczas problemów ze zdrowiem lub z kondycją, może służyć w szybkim powrocie do domu w przypadku załamania pogody lub niespodziewanej awarii sprzętu. Podróż pociągiem jest tańsza „Uwaga! Uwaga! Zawiadamia się, że ze względu na wystawę plakatu kolejowego »Podróż koleją skraca czas« dworzec będzie nieczynny do odwołania. Wszystkim podróżnym życzymy przyjemnej podróży” – oto najsłynniejsze podsumowanie jakości usług PKP, zawarte przez nieodżałowanego Mistrza Stanisława Bareję w „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz” (1978).Niegdyś w „Fakcie” miałem rubryczkę „Bareja wiecznie żywy” (ufając, że Mistrz nie obraziłby się na parafrazę zdania o ojcu światowej rewolucji proletariackiej). Opisywałem w niej przypadki, świadczące o tym, że zjawiska, zaobserwowane i opisane przez Bareję w jego filmach, nie skończyły się wraz z upadkiem Peerelu, ale trwają w najlepsze i nawet się twórczo rozwijają. Są w III RP – dziś rządzonej przez dbający o „zwykłych Polaków” socjaldemokratyczny rząd – rejony, w których Bareja czułby się jak we wspomnianym 1978 roku. To, dla przykładu, Poczta Polska (nowy rozdział moich przygód z tą instytucją, które dzielę z dziesiątkami tysięcy innych przymusowych klientów, to temat na osobny tekst), ale też Polskie Koleje Państwowe – w tym wszystkie podlegające tej czapie tu bareizm się nie kończy. Spoglądam mianowicie na twitterowy tajmlajn ministra inwestycji i rozwoju Jerzego Kwiecińskiego, a tam zdjęcia z Teatru Wielkiego, elegancko oświetlona scena, na scenie jakaś akademia, na środku sceny prezydent Andrzej Duda i do tego opis: „Prezydent Andrzej Duda w Dniu Kolejarza: »Kolej to służba i pasja«”. Przecieram ci ja oczy ze zdumienia, bo wydawało mi się, że to jakiś archiwalny obrazek z „Trybuny Ludu” z roku 1978, a postać na scenie to sam towarzysz Edward Gierek, I sekretarz KC PZPR. Ale nie, zdjęcie ewidentnie z dzisiaj, zresztą kolorowe, a „Trybuna Ludu” była czarno-biała. A wcześniej na tajmlajnie ministra podobne, tyle że z podpisem „Krzysztof Mamiński, Prezes PKP SA, otwiera uroczystości Dnia Kolejarza w Warszawie w Teatrze Wielkim”.Nie wiem niestety, co powiedział Andrzej Duda poza krótkim fragmentem, przytoczonym przez ministra na Twitterze, a szkoda. Zakładam jednak, że wystąpienie nie odbiegało specjalnie od tego, co prezydent miał do przekazania kolejarzom rok temu. Dlatego będę się posiłkować listem sprzed roku właśnie, gdy przesłanie od nieobecnego niestety prezydenta odczytał minister Andrzej Dera. Oto fragmenty – proszę się wczuć w atmosferę i nie zapominać, że to rok 2018, a nie to żywotna część cywilizacyjnej tkanki każdego rozwiniętego kraju. Nie ma nowoczesnego państwa bez nowoczesnego transportu. Utrzymanie i rozwój kolei jest olbrzymim przedsięwzięciem, na które składa się praca wielu osób. Budowa i remonty trakcji kolejowej, obsługa i naprawa taboru, zarządzanie siecią połączeń, obsługa pasażerów, przeładunek towarów czy wreszcie zapewnienie bezpieczeństwa to tylko niektóre zadania, przed którymi stają Państwo w swojej codziennej pracy. Każde z nich wymaga zaangażowania i odpowiedzialności, a wiele prac wykonuje się w trudnych, niekiedy ryzykownych warunkach. Tym bardziej pragnę złożyć Państwu wyrazy mojego najwyższego uznania i podziękować za codzienną służbę. […]Gdy rano ludzie pracy ruszają na dworce, aby dotrzeć do zakładów, pomnażających dobrobyt naszej wolnej ojczyzny, to wy, kolejarze, wstając jeszcze wcześniej, nieraz przed brzaskiem, ruszacie do lokomotywowni, by uruchomić pociągi i służyć ofiarnie pasażerom. Wszyscy znamy to postukiwanie młotków, odgłosy pneumatyki, hałas silnika, gdy rusza nasz pociąg, ale nie zastanawiamy się, ile potu, ile poświęcenia wymaga ta ciężka, ważna praca. Szanowni Państwo! Polska kolej zmienia się i modernizuje. Szanuję Państwa zaangażowanie w proces unowocześniania i sprawnego funkcjonowania kolei. Państwa praca jest służbą i tak powinna być traktowana. Najlepsze gratulacje kieruję do osób, które dziś otrzymają odznaczenia resortowe i państwowe za zasługi dla polskiego kolejnictwa. Wszystkim Państwu życzę radosnego świętowania oraz wielu sukcesów w życiu zawodowym i się?Tu muszę się przyznać do pewnej manipulacji: środkowy akapit wymyśliłem sam – prezydent tego nie napisał. Ale mam nadzieję, że pasuje i że nadawałbym się na prezydenckiego ghost jak rzecz się ma z Dniem Kolejarza. Skoro bowiem na obchody święta fatyguje się głowa państwa, to musi ono być bardzo doniosłe. Otóż – niekoniecznie. W zetatyzowanej do szczętu II RP Dzień Kolejarza, jak się okazuje, nie był świętem centralnie obchodzonym. Okazjonalnie brali w nim tylko udział ministrowie komunikacji, co jakoś jeszcze daje się zrozumieć. Same zaś PKP powołano dopiero w 1926 było w Peerelu, gdzie było to jedno z hucznie obchodzonych świąt branżowych. Ale to oczywiste – w ludowej Polsce ludzie pracy byli hołubieni na poziomie retoryki, ale nie na poziomie decyzji, pensji, pozycji w państwie. Regularnie peerelowskie w stylu obchody odbywały się do 2000 roku. Potem trochę się to rozeszło. Teraz, jak widać, zaczęło się na nowo i to z udziałem najwyższych czynników państwowych oraz z powrotem do peerelowskiej w stylu celebry. Nic dziwnego, wziąwszy pod uwagę, że mamy najbardziej etatystyczny rząd w historii III zwrócić uwagę na znaczące zdanie w liście prezydenta z 2017 roku oraz na cytat, który przywołał dzisiaj minister Kwieciński. Rok temu 20 listopada prezydent napisał: „Państwa praca jest służbą i tak powinna być traktowana”. Dziś powiedział: „Kolej to służba i pasja”. I tu właśnie wypada się nie zgodzić. Owszem, może być bowiem tak, że kolejarz jest zarazem miłośnikiem kolei i ma do swojej pracy stosunek wręcz emocjonalny. Są takie przypadki – wystarczy na YouTube poszukać filmów, kręconych przez kolejarzy ze swoich tras lub opowiadających o kolei. Sam lubię je oglądać i subskrybuję kilka takich kanałów. Ale to prywatny stosunek niektórych pracowników kolei do swojej pracy. Tacy ludzie są w każdym zawodzie i kolej nie jest tu wyjątkiem: ponadprzeciętnie się angażujący, dbający o renomę swojej profesji. Chwała im za innym jednak jest indywidualny stosunek do danego zajęcia, a czym innym sytuacja, gdy misyjność profesji ogłaszana jest ex cathedra przez ludzi rządzących państwem. Nie znaczy to, że nie ma zawodów misyjnych. Ale można by je policzyć na palcach obu rąk: policjant, żołnierz, lekarz, ratownik medyczny, strażak, sędzia, także dziennikarz, urzędnik państwowy w jakimś stopniu. Misja wynika z tego, że dana profesja jest związana z podstawowymi zadaniami państwa, wśród których jest między innymi zapewnienie obywatelom bezpieczeństwa. Ewentualnie z wpływaniem na same mechanizmy demokracji, jak to jest w przypadku dziennikarzy czy że – po pierwsze – ta lista jest, jako się rzekło, bardzo ograniczona; po drugie – misyjność zawodu wiąże się z określonymi zobowiązaniami uprawiających go osób, ale nie sprawia, że można od nich żądać, aby kierowały się wyłącznie poczuciem misji, rezygnując choćby z oczekiwania przyzwoitych stawek za swoją że kolejarz jest z zasady zawodem misyjnym to absurd. Równie dobrze można za zawód misyjny uznać pilota, rzeźnika, elektryka albo drukarza. Zapewniam, że mógłbym na poczekaniu napisać w imieniu prezydenta RP równie poruszający list, opiewający trudną i odpowiedzialną misję listonosza, hydraulika, górnika, programisty czy doradcy finansowego, bo w tonie narodowej tromtadracji da się retorycznie uzasadnić każdy nonsens. Tak jak kuriozalną ustawę „Apteka dla aptekarza” farmaceuci uzasadniali rzekomą misyjnością swojej by się mogło, że celebracja Dnia Kolejarza to niegroźna schiza socjalistycznego rządu. Tak jednak nie jest. Wbrew pozorom takie fety mają wpływ na funkcjonowanie firmy. Mamy tu bowiem wzajemne wzmacnianie się kilku pierwsze – faktu, że PKP z podległymi spółkami jest od dawna politycznym łupem i polem do harców dla politycznych nominatów, może z niewielkim wyjątkiem prezesury Jakuba Karnowskiego (2012-15).Po drugie – że w PKP współrządzą związki zawodowe, paraliżujące niemal każdy rozsądny ruch naprawczy. Odbija się to w bardzo konkretny sposób na jakości działania firmy. Przykład: Polska jest jednym z nielicznych krajów, w których istnieje obowiązek podwójnej obsady lokomotywy, jadącej z prędkością ponad 160 km/h, gdy nie funkcjonuje system ERTMS/ETCS (system automatycznego sterowania pociągiem i sygnalizacji kabinowej). Ten wymóg nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem – został wprowadzony lata temu pod naciskiem związku zawodowego maszynistów, żeby utrzymać zatrudnienie. Dziś, gdy maszynistów brakuje, paraliżuje polską kolej – nawet jeśli szlak kolejowy na to pozwala, pociąg z pojedynczą obsadą nie pojedzie z prędkością większą niż 160 km/h, bo system ERTMS/ETCS w Polsce jest obecny szczątkowo, a nawet tam, gdzie jest, zwykle nie działa prawidłowo. Dopiero w lipcu tego roku Ministerstwo Infrastruktury się ocknęło i skierowało do Urzędu Transportu Kolejowego oraz pozostałych interesariuszy pytanie, czy można by tę zasadę znieść. Nietrudno sobie wyobrazić, jakie będzie stanowisko przykład związkowej patologii to rozkłady jazdy układane w taki sposób, żeby kolejarzom po służbie było wygodnie dojechać do domów, bez uwzględnienia oczekiwań PiS, obsesyjnie zafiksowany na punkcie roli państwa w każdej możliwej dziedzinie, nazywa PKP „narodowym przewoźnikiem kolejowym”, a kolejarzy zapewnia ustami prezydenta, że pełnią specjalną, wyjątkową rolę. W połączeniu z wymienionymi czynnikami, tworzy to wewnątrz PKP przekonanie, że nie satysfakcja klientów jest tu najważniejsza, ale zadowolenie pracowników – w końcu tak dopieszczanych przez najwyższe przekonanie całkowicie błędne. Kolejarze są po prostu pracownikami firmy, której podstawowym zadaniem nie jest kultywowanie narodowego etosu, ale sprawne i punktualne dowiezienie pasażerów na miejsce. Tylko tyle i aż tyle. Jeśli nie są w stanie tego uczynić, to za moment – mam nadzieję – siądzie im na karkach zagraniczna konkurencja: České Dráhy, Deutsche Bahn, Arriva i inni. A zdecydowana większość pasażerów będzie miała gdzieś, czy wiezie ich „narodowy przewoźnik” czy też czeski brytyjski albo niemiecki, ważne, że szybko i na czas. I jest to odruch całkowicie też coś absolutnie nieprzyzwoitego w sytuacji, gdy tysiące pasażerów codziennie przeklina poziom usług – niepunktualność, brak informacji, opryskliwość, gdy należy się odszkodowanie za spóźnienie – a głowa państwa przychodzi na korporacyjną imprezę i kadzi kadrze dyrektorskiej i związkowej – bo przecież to głównie członkowie tychże zajmowali widownię w Teatrze Narodowym. I nie – nie jest to, jak chcieliby niektórzy, promocja „etosu zawodu”, bo to może mieć miejsce i jest ważne w przypadku zawodów autentycznie misyjnych. Poczucie misji, nad którym czuwać powinien także prezydent, powinni mieć żołnierze, policjanci czy sędziowie. Etos zawodu kolejarza nie ma w sobie niczego specjalnego – jest taki sam jak w przypadku każdego innego zajęcia. Jest ogólnym etosem dobrej roboty: praca ma być wykonana należycie i stosowanie opłacona. Jeśli nie jest wykonana należycie, pracownik powinien ponieść zatem państwo, że kolejny raz zabawię się w prezydenckiego ghost writera i zaproponuję alternatywny tekst przemówienia z okazji Dnia Kolejarza:Szanowni Państwo! Przedstawiciele każdego zawodu lubią o sobie myśleć, że są wyjątkowi. Do pewnego stopnia to prawda – każdy z pracujących Polaków dokłada się do sprawnego funkcjonowania naszego państwa i jego gospodarki. Problem zaczyna się, gdy mniemaniem o własnej wyjątkowości zaczyna się uzasadniać żądania preferencji, przywilejów, a zapomina się o tym, co jest podstawowym zadaniem każdej firmy – czy to prywatnej czy będącej w rękach skarbu państwa. A jest nim nie zatrudnianie ludzi, ale wykonywanie usługi lub produkowanie towarów z zyskiem. Podstawowym zadaniem polskiej kolei jest punktualne dowożenie Państwa klientów do celu podróży. Niestety, w ostatnim czasie mnożą się informacje, że to się Państwu nie udaje. PKP notują rekordową liczbę spóźnień, pasażerowie skarżą się, że nie otrzymują należytej informacji. To powinien być dla Państwa powód do poważnej refleksji – począwszy od zarządu PKP, poprzez szefów poszczególnych spółek, po każdego pracownika kolei. Kryterium oceny Państwa pracy jest zadowolenie pasażerów, a nie kierownictwa z samego siebie albo związkowców z wynegocjowanych układów. Proponuję się nad tym mocno słowa prezydent RP miałyby w Dniu Kolejarza sens. Ale od Andrzeja Dudy z pewnością ich nie usłyszymy. Ile trwa podróż pociągiem ze stacji Londyn do stacji Paryż? Podróż pociągiem ze stacji Londyn do stacji Paryż trwa średnio 2 godziny i 27 minut, a na tej trasie kursuje około 15 pociągów dziennie. Czas podróży może być dłuższy w weekendy i święta, zatem do wyszukania konkretnego dnia podróży można wykorzystać planer

W dniu urodzin Mao Zedonga, 26 grudnia, Chińczycy po raz pierwszy mieli okazję wybrać się w podróż superszybką koleją, która pokonuje 2298 km dzielących Pekin od Kantonu w 8 godzin (dotychczas pociągi dystans ten przejeżdżały w 22 godziny). O sprawie pisze "Gazeta Wyborcza". Superszybki pociąg zatrzymuje się na 35 stacjach. Cena jest konkurencyjna w stosunku do alternatywy jaką jest lot samolotem - bilet w II klasie kosztuje ok. 123 dolarów. Chiny postawiły na rozwój szybkiej kolei w ciągu ostatniej dekady (w połowie lat 90-tych XX wieku pociągi jeździły ze średnią prędkością 60 km na godzinę). Obecnie Państwo Środka może się pochwalić najdłuższą siecią szybkiej kolei na świecie (9300 km). Pierwszy superszybki pociąg połączył Pekin z Szanghajem w 2010 roku (pociąg przejeżdża 1305 km w 4,5 godziny).

Podróż do stacji Warszawa obejmuje 1 przediaska. Bilety na przejazd pociągiem relacji Łódź – Warszawa są zwykle tańsze w przypadku rezerwacji dokonywanej z wyprzedzeniem w porównaniu do biletów kupowanych w dniu podróży. Skorzystaj ze znajdującego się u góry strony narzędzia do planowania podróży, aby wyszukać aktualne taryfy. Kursujący od 15 lat w wakacje na trasie Warszawa-Ustka-Warszawa, przejeżdżający przez Trójmiasto pociąg "Słoneczny", nie wyjedzie w tym roku na tory. Powodem są ograniczenia w podróżowaniu w związku z pandemią 22 czerwca godz. Po publikacji artykułu z redakcją skontaktowali się przedstawiciele PKP Intercity, prezentując ofertę spółki dotyczącą przejazdów na trasie Warszawa - Gdynia - Warszawa, którą zamieszczamy Od 27 czerwca w okresie wakacji, na trasie Warszawa - Gdynia - Warszawa PKP Intercity, zgodnie z rocznym rozkładem jazdy 2019/2020, będzie uruchamiać codziennie 22 pary pociągów oraz dodatkowo 4 pary pociągów w weekendy. W okresie wzmożonych wyjazdów spółka na bieżąco śledzi frekwencję w swoich pociągach i w razie konieczności podejmuje decyzje o wzmocnieniu dodatkowymi wagonami uruchamianych składów. Tylko podczas długiego czerwcowego weekendu, pomiędzy 10 a 14 czerwca, aby zapewnić bezpieczną i komfortową podróż jak największej liczbie osób, przewoźnik wzmocnił 147 pociągów o 315 wagonów. W przypadku pociągów kursujących na trasie Warszawa - Gdynia - Warszawa wzmocniono łącznie 43 pociągi o 118 wagonów. Ponadto w tym okresie 16 elektrycznych składów trakcyjnych wyruszyło w trasę w podwójnym zestawieniu, w tym 6 pociągów na wspomnianym wcześniej odcinku - informuje Katarzyna Grzduk, rzecznik prasowy PKP Intercity. Zaletami zestawionego z piętrowych wagonów Bombardiera pociągu Słonecznego była niska cena przejazdu i możliwość przewozu rowerów. Jednorazowo przewoził on nawet 2 tys. pasażerów, a w całym zeszłym roku podróżowało nim blisko 130 tys. morze od 15 lat jeździli nim mieszkańcy centralnej Polski, przyczyniając się do rozwoju turystyki w Trójmieście. Wagony były także zapełnione w drugą stronę, bo oprócz wracających znad morza, korzystało z niego także wielu mieszkańców Trójmiasta, wizytując Warszawę. Niektórzy jeździli nim także na wad pasażerowie wymieniali przede wszystkim tłok. Bilety na przejazd były bowiem sprzedawane bez miejscówek, co ułatwiało dostęp, ale przyczyniło się też do tego, że pociąg w tym roku nie wyjedzie na Słoneczny bez miejscówek, więc nie pojedziePrzedstawiciele Kolei Mazowieckich tłumaczą, że nie są w stanie policzyć osób w pociągu Słonecznym, a - zgodnie z aktualnymi przepisami - zajętych w składzie może być tylko 50 proc. miejsc siedzących i Pociąg Słoneczny w drodze do Ustki zatrzymuje się na kilkunastu stacjach i przystankach osobowych, na których odbywa się rotacja podróżnych. W tej sytuacji, zarówno kontrola składu pod względem jego zapełnienia, jak również każdorazowe zliczanie podróżnych na każdej stacji pośredniej (przystanku), są po prostu niemożliwe do wykonania. Dodatkowym czynnikiem utrudniającym kontrolę frekwencji jest specyfika sprzedaży biletów. W odróżnieniu od przewoźników dalekobieżnych, spółka KM nie ma możliwości prowadzenia sprzedaży biletów na ściśle określone miejsca - mówi Donata Nowakowska, rzecznik Kolei bezpieczeństwoPojawiały się pomysły bisowania pociągu, ale ostatecznie zapadła decyzja o zawieszeniu połączenia. Jak mówi prezes Kolei Mazowieckich, trudna, ale jedyna możliwa w tym Priorytetem jednak jest bezpieczeństwo naszych podróżnych. Dlatego też liczymy na ich zrozumienie - podkreśla Robert Stępień, prezes zarządu Kolei powodu koronawirusa mniej komfortowe stają się też inne połączenia kolejowe na trasie Gdynia-Warszawa, obsługiwane przez pociągi PKP Intercity. Brak odpowiedniego taboru oraz krótkie perony na stacjach pośrednich powodują, że nie wszystkie pociągi mogą być wydłużone, by przewieźć wszystkich chętnych. Przypomnijmy, że pasażerowie obecnie mogą kupić bilet jedynie na miejsca siedzące.
Z Warszawy nad morze jeszcze szybciej. PKP skraca czas przejazdu. Czas przejazdu pomiędzy Warszawą a Trójmiastem pociągami Pendolino PKP Intercity skróci się o 20 minut - poinformowała kolejowa spółka w czwartkowym komunikacie, wskazując na nowy rozkład jazdy, który wejdzie w życie 13 grudnia tego roku. Praska fabryka trafiła do

Matka Dzieciom codziennie rano jeździ koleją. Niczym pewien słynny pies. Jednakowoż pozostałe okoliczności są zgoła inne, bo po pierwsze do pracy, a po drugie, raczej nie będzie z tego lektury dla uczniów szkół podstawowych. Matka Dzieciom bardzo lubi te podróże. Nie ma wyjścia, musi lubić. Tłok, ścisk, cudze łokcie na plecach i pełna świadomość higieny współpasażerów, bądź poważnych braków w tym zakresie. Uczestniczenie w rozmowach telefonicznych, omawianiu nowych odcinków serialu, czy obgadaniu sąsiada. W zasadzie jedyną alternatywą byłaby stała miejscówka w turbo-mega-giga-korku, niezależnie od tego, czy Matka Dzieciom wybierze autobus, czy jazdę Elwirą. Oraz i tak nie miałaby gdzie Elwiry zaparkować. Myślała jeszcze o jeździe rowerem, czy pieszych pielgrzymkach, ale odległość jest znaczna i nie wiadomo czy wypuszczają spocone, czerwone i dzikie kobiety z lasu do naszego biurowca. Podczas dzisiejszej podróży Matka Dzieciom aż zastrzygła uszami. Nieopodal dwie kobiety zmagały się z życiem. Jedna najwyraźniej zmagała się bardziej niż druga i nieustannie brokatowym tipsem dźgała ekran telefonu, nie przerywając oczywiście ani rozmowy, ani dźgania. Chodziło o imię dla córki, którejś z Pań, która to córka jest już bardzo w drodze. Niestety było zbyt ciasno żebym mogła to ocenić wzrokowo. - Do nazwiska mi pasuje najbardziej coś na L. - Lila może? Liliana, ładnie. - Coś bardziej wyjątkowego… - Laura? - Weź, jak przyprawa. Liwia bardziej. Albo Lara. - Legia – pomyślała najciszej jak umiała Matka Dzieciom, z trudem powstrzymując uśmiech.

Rezerwacja i zakup biletu na pociąg AVE online. Rezerwacji biletu można dokonać przez formularz rezerwacyjny, e-mail: kontakt@europodroze.pl lub telefonicznie: 703 402 010 (Koszt połączenia: 2,58 PLN z VAT/min). Zapraszamy do kontaktu! Pociągi AVE- rezerwacja biletów i rozkład online. Podróżuj szybką koleją pomiędzy największymi
Łączymy Kijów z Pragą! KOLEO w dwóch nowych językach Aktualny rozkład jazdy, szybka wyszukiwarka połączeń i bezpieczny zakup biletu. Polscy użytkownicy już od ponad sześciu lat korzystają z KOLEO – platformy, która zawiera informacje o wszystkich pociągach... 6 lipca 2022

Pod względem oszczędności czasu najbardziej opłaca się wybrać podróż z Krakowa do Pragi pociągiem. Na trasie Kraków – Praga funkcjonuje dwóch przewoźników kolejowych. Pierwszy to České Dráhy – odpowiednik polskiego PKP Intercity. Niestety jego składy wyruszają rzadko, a podróż zajmuje ponad osiem godzin.

Przeskocz do treści Matka Dzieciom codziennie rano jeździ koleją. Niczym pewien słynny pies. Jednakowoż pozostałe okoliczności są zgoła inne, bo po pierwsze do pracy, a po drugie, raczej nie będzie z tego lektury dla uczniów szkół podstawowych. Matka Dzieciom bardzo lubi te podróże. Nie ma wyjścia, musi lubić. Tłok, ścisk, cudze łokcie na plecach i pełna świadomość higieny współpasażerów, bądź poważnych braków w tym zakresie. Uczestniczenie w rozmowach telefonicznych, omawianiu nowych odcinków serialu, czy obgadaniu sąsiada. W zasadzie jedyną alternatywą byłaby stała miejscówka w turbo-mega-giga-korku, niezależnie od tego, czy Matka Dzieciom wybierze autobus, czy jazdę Elwirą. Oraz i tak nie miałaby gdzie Elwiry zaparkować. Myślała jeszcze o jeździe rowerem, czy pieszych pielgrzymkach, ale odległość jest znaczna i nie wiadomo czy wypuszczają spocone, czerwone i dzikie kobiety z lasu do naszego biurowca. Podczas dzisiejszej podróży Matka Dzieciom aż zastrzygła uszami. Nieopodal dwie kobiety zmagały się z życiem. Jedna najwyraźniej zmagała się bardziej niż druga i nieustannie brokatowym tipsem dźgała ekran telefonu, nie przerywając oczywiście ani rozmowy, ani dźgania. Chodziło o imię dla córki, którejś z Pań, która to córka jest już bardzo w drodze. Niestety było zbyt ciasno żebym mogła to ocenić wzrokowo. – Do nazwiska mi pasuje najbardziej coś na L. – Lila może? Liliana, ładnie. – Coś bardziej wyjątkowego… – Laura? – Weź, jak przyprawa. Liwia bardziej. Albo Lara. – Legia – pomyślała najciszej jak umiała Matka Dzieciom, z trudem powstrzymując uśmiech. .
  • 61xrxc9614.pages.dev/614
  • 61xrxc9614.pages.dev/603
  • 61xrxc9614.pages.dev/498
  • 61xrxc9614.pages.dev/134
  • 61xrxc9614.pages.dev/842
  • 61xrxc9614.pages.dev/755
  • 61xrxc9614.pages.dev/388
  • 61xrxc9614.pages.dev/274
  • 61xrxc9614.pages.dev/539
  • 61xrxc9614.pages.dev/219
  • 61xrxc9614.pages.dev/155
  • 61xrxc9614.pages.dev/672
  • 61xrxc9614.pages.dev/753
  • 61xrxc9614.pages.dev/961
  • 61xrxc9614.pages.dev/13
  • podróż koleją skraca czas podróży pociągiem