Kazimierz Przerwa-Tetmajer (ur. 12 lutego Ludźmierzu, zm. 18 stycznia Warszawie) – polski poeta, nowelista, powieściopisarz, przedstawiciel Młodej Polski. Życiorys. Urodził się jako syn Adolfa Tetmajera i jego drugiej żony, Julii z Grabowskich, brat przyrodni malarza Włodzimierza Tetmajera, brat cioteczny tłumacza i poety Tadeusza
Ciemno-zielony w mgle złocistejWśród ciszy drzemie uroczystejGłuchy smrekowy las.
Kazimierz Przerwa-Tetmajer Ur. 12 lutego 1865 w Ludźmierzu Zm. 18 stycznia 1940 w Warszawie Najważniejsze dzieła: Na Skalnym Podhalu (1910), Legenda Tatr (1912); wiersze: Eviva l'arte; Hymn do Nirwany; Koniec wieku XIX; Prometeusz; Lubię, kiedy kobieta; Widok ze Świnicy do Doliny Wierchcichej; Pieśń o Jaśku zbójniku; List Hanusi.
„Widok ze Świdnicy do Doliny Wierchcichej” Kazimierza Przerwy-Tetmajera został wydany w 1894 roku w tomiku poezji „Poezje. Seria druga”. Należy do cyklu „Z Tatr” i opisuje górski krajobraz wraz z refleksjami podmiotu lirycznego, związanymi z pieszymi wędrówkami i obserwacją ze Świdnicy do Doliny Wierchcichej – analiza utworuRodzaj utworu i rymy w wierszuŚrodki stylistyczneWidok ze Świdnicy do Doliny Wierchcichej – interpretacja utworuKontekstPiękno górGroźna naturaWidok ze Świdnicy do Doliny Wierchcichej – analiza utworuRodzaj utworu i rymy w wierszuUtwór zaliczany jest jednocześnie do liryki bezpośredniej i pośredniej. Część pośrednia to pierwsze sześć zwrotek, w których podmiot liryczny nie ujawnia swojej obecności, a jedynie opisuje górski krajobraz i przedstawia swoją subiektywną wizję. Osoba mówiąca w wierszu ujawnia się w dwóch ostatnich zwrotkach – następuje część bezpośrednia. Podmiot liryczny wyraża refleksje, jakie obserwacja górskiej natury w nim wywołuje. Pojawiają się czasowniki w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Wiersz ma budowę regularną i składa się z ośmiu strof, z czego każda ma po trzy wersy. Dwa pierwsze wersy w każdej strofie liczą po dziewięć sylab, a trzeci wers – sześć. Rymy są parzyste i okalające, a ich układ to aabaab. Środki stylistyczneWarstwa stylistyczna jest rozbudowana. Pojawiają się liczne epitety np. „senną zieleń”, „smrekowy las”, „paszczę ciemną”. Ważną cechą tego wiersza są synestezje, czyli przypisanie wrażeń odczuwanych jednym zmysłem do innego zmysłu np. „srebrzystoturkusowa cisza”. Ciszę odbiera się zmysłem słuchu, nie ma ona swojego koloru. Barwy odbieramy oczami, nie da się zobaczyć ciszy. Zastosowano również metafory np. „jasnych, bujnych traw pościeli”. Występują też personifikacje np. „senną zieleń gór” i ożywienia np. „przepaść rozerwała”. W wierszu zastosowano również bardzo dużo inwersji np. „światła się zlewa mgła przezrocza”, „jakaś dziwna mnie pochwyca bez brzegu i bez dna tęsknica”. Utwór kończy się niedopowiedzeniem „bez brzegu i bez dna tęsknica, niewysłowiony żal…”KontekstPrzełom XIX i XX wieku to czas, kiedy przedstawiciele świata sztuki zaczęli coraz chętniej odwiedzać Zakopane, czyniąc je swoim drugim domem. Wielu z nich znajdowało ukojenie i odpoczynek w ukochanych górach. Kazimierz Przerwa-Tetmajer był jednym z artystów, którzy pokochali Tatry i górskie wędrówki. Uwielbiał przemierzać szlaki, a górski folklor uważał za najpiękniejszy, jaki widział. Dzięki tej miłości powstała powieść „Legenda Tatr”, cykl nowel „Na Skalnym Podhalu” oraz wiele wierszy. Grób poety znajduje się na zakopiańskim Cmentarzu Zasłużonych na Pęksowym górPodmiot liryczny podziwia Dolinę Wierchcichą i panoramę, jaka się przed nim rozciąga. Omawiana Dolina jest częścią Doliny Cichej, która znajduje się w Tatrach Słowackich. Podmiot stoi na Świdnicy, która jest jednym ze szczytów Tatr Wysokich. Podanie konkretnego miejsca uwiarygadnia przekaz i pokazuje, że opis przyrody nie jest tylko wytworem wyobraźni poety, a w rzeczywistości to miejsce właśnie tak wygląda. Tematyka górska często gościła w tekstach Przerwy-Tetmajera. Opisy górskiego krajobrazu to tylko pretekst, by przedstawić stan emocjonalny podmiotu lirycznego. Taki zabieg jest typowy dla poezji Młodej Polski i jej przedstawicieli, którzy uważali, że natura doskonale obrazuje charakter człowieka. Opis wprowadza czytelnika w atmosferę ciszy i spokoju, jaki panuje w górach. Piesze wędrówki z dala od ludzi są wytchnieniem od miejskiego zgiełku. Przyroda wydaje się być pogrążona we śnie. Natura i jej kolory przeplatają się ze słonecznym światłem i blaskiem. Strumyk płynie, lasy się zielenią, łąki kwitną. Błękitne niebo i nagie skały są podziwiane przed podmiot liryczny. Wydaje się, jakby osoba mówiąca w wierszu pragnęła uchwycić ulotną chwilę lub malowała obraz słowami. Wrażenia odbierane różnymi zmysłami łączą się ze naturaW XIX wieku panowały nastroje dekadenckie. Obawiano się przyszłości. Nie odczuwano radości czy szczęścia, dominowała atmosfera negatywna i pesymistyczna. Wiązało się to z upadkiem tradycyjnych wartości i wielkich idei, a także z kryzysem wiary. To wszystko zostało wplecione w wiersz „Widok ze Świdnicy do Doliny Wierchcichej”. Natura budzi lęk, a nastrój grozy zostaje wprowadzony stopniowo. Podmiot liryczny dostrzega martwy głaz, stromą ścianę oraz przepaść, która kojarzy mu się z otwartą paszczą dzikiego zwierzęcia. Stan emocjonalny osoby mówiącej w wierszu jest ściśle związany z przyrodą, którą obserwuje. Zastosowano więc zabieg psychizacji krajobrazu – uzewnętrznianie stanu duszy. Uczucia rodzące się w duszy są wyniesione w krajobraz i powracają jako impulsy płynące od natury do człowieka. Podmiot nie potrafi do końca nazwać uczuć, jakie przeżywa. Z jednej strony podziwia piękno górskiej natury, a z drugiej jego serce jest opanowane przez smutek, żal i melancholię. Gdy w przyrodzie zaczyna panować niepokój, podmiot również go odczuwa. Dzięki ciszy i spokojowi, jakie panują w Dolinie, osoba mówiąca w wierszu może spojrzeć w głąb siebie. Wracają problemy, wspomnienia i ból z przeszłości, o których na co dzień się nie myśli i zapomina. Podmiot odczuwa smutek, a górski krajobraz nie do końca pomaga. Wręcz napełnia go żalem. Jest to związane z panującymi u schyłku XIX wieku tendencjami, gdy człowiekowi nieustannie towarzyszyły lęk i niepewność o jutro.
Głuchy smrekowy las. Na jasnych, bujnych traw pościeli, Pod słońce się gdzieniegdzie bieli. W zieleni martwy głaz. O ścianie nagiej, szarej, stromej, Spiętrzone wkoło skał rozłomy. W świetlnych zasnęły mgłach. Ponad doliną się rozwiesza. Srebrzysto-turkusowa cisza.
Rok wydania2012Liczba stron5KategoriaPublikacje darmoweWydawcaImprint sp. z publikacjipolskiInformacja o sprzedawcyePWN sp. z darmowe -18%-18%Rozwinięcie i uzupełnienie O fotografii. Autorka powraca do wielu kwestii poruszanych wcześniej, skupiając się jednak na zagadnieniu przedstawiania obrazów cierpienia w mediach, zwłaszcza w fotografii wojennej. Historyczny kontekst, w jakim... -20%-20%Projektantka wnętrz Eva Grey słyszała wiele niepochlebnych plotek o Markosie Lionidesie. Jest przekonana, że ten wielki biznesmen to cyniczny playboy. Po rozpadzie swego małżeństwa, zamierza trzymać się z daleka od takich mężczyzn. Gdy... -20%-20%Holly i Lukas znają się od dziecka. Lukas zakochał się w Holly, lecz wyjechał, gdy ona postanowiła poślubić ich wspólnego przyjaciela. Po kilku latach wraca do Nowego Jorku, zamierza otworzyć tu galerię sztuki. Spotyka Holly, która jest... -20%-20%Amerykanka Laurel Forrester przyjechała do Rzymu, by poznać narzeczonego swojej matki. Spotkanie z nim skończyło się dla Laurel dramatycznym przeżyciem. Zdołała jednak uciec od natręta i windą dojechać do penthouse’u, gdzie ku jej... -20%-20%Tallie Paget przenosi się z prowincji do Londynu i próbuje zostać pisarką. Nie jest jej łatwo, więc gdy dostaje propozycję zaopiekowania się luksusowym mieszkaniem na czas wyjazdu właściciela, nie może uwierzyć w swoje szczęście. I... Laureatka Literackiej Nagrody Nobla 2013! Nawet opis prostego życia u Munro zyskuje psychologiczną głębię. "The Observer" Munro jest iluzjonistką, której sztuczek nie da się rozszyfrować. "Washington Post" "Widok z Castle Rock" zajmuje... -28%-28%Autor niniejszego zbiorku jest niepełnosprawnym ruchowo człowiekiem. Żyje najlepiej, jak potrafi. Z jego opowiadań bije normalność, choć historie nie są radosne, ale i nie przygnębiające. Oto Misiu czy Krzysiu, osierocony przez ojca... „Widok z okna” — to tytuł mylący. Bo co to właściwie jest widok z okna? To przemieszczające się obrazy w czasie teraźniejszym, które dzieją się tu i teraz — obrazy dziejące się na zewnątrz, ludzie na tle krajobrazu. Tymczasem w... Ainika to raj. Hałaśliwy, niebezpieczny, chaotyczny, czasem nawet cuchnący, ale raj. Zwłaszcza w porównaniu z resztą ma winnicę i swoje sekrety, Kira chce po prostu leczyć ludzi, a Tamasowi zależy wyłącznie na korzystaniu z...
Kazimierz Przerwa-Tetmajer. Ur. 12 lutego 1865 w Ludźmierzu. Zm. 18 stycznia 1940 w Warszawie. Najważniejsze dzieła: Na Skalnym Podhalu (1910), Legenda Tatr (1912); wiersze: Eviva l'arte; Hymn do Nirwany; Koniec wieku XIX; Prometeusz ; Lubię, kiedy kobieta; Widok ze Świnicy do Doliny Wierchcichej; Pieśń o Jaśku zbójniku; List Hanusi
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska. KAZIMIERZ PRZERWA-TETMAJER Widok ze Świnicy do Doliny Wierchcichej Taki tam spokój… Na gór zbocza światła się zlewa mgła przezrocza¹, Na senną zieleń gór. Szumiący z dala wśród kamieni, W słońcu się potok skrzy i mieni W srebrno-tęczowy sznur. Ciemno-zielony w mgle złocistej Wśród ciszy drzemie uroczystej Głuchy smrekowy² las. Las Na jasnych, bujnych traw pościeli, Pod słońce się gdzieniegdzie bieli W zieleni martwy głaz. O ścianie nagiej, szarej, stromej, Spiętrzone wkoło skał rozłomy³ W świetlnych zasnęły mgłach. Przyroda nieożywiona Ponad doliną się rozwiesza⁴ Srebrzysto-turkusowa cisza Nieba w słonecznych skrach. Patrzę ze szczytu w dół: pode mną Przepaść rozwarła paszczę ciemną — Patrzę w dolinę w dal: I jakaś dziwna mnie pochwyca Bez brzegu i bez dna tęsknica, Niewysłowiony żal… ¹ rzezroczy — przezroczysty. ² rekowy (gw.) — świerkowy. ³ ci nie n iej z rej ro ej i rzone wko o k roz o y — inwersja: rozłomy skał o nagiej, szarej, stromej ścianie, spiętrzone wkoło. ⁴rozwie z — rym wskazuje na wymowę z ”e pochylonym”, podobnym do głoski ”i”. Tęsknota Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać. Jeśli utwór opatrzony jest dodatkowymi materiałami (przypisy, motywy literackie etc.), które podlegają prawu autorskiemu, to te dodatkowe materiały udostępnione są na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa – Na Tych Samych Warunkach . PL. Źródło: Tekst opracowany na podstawie: Kazimierz Tetmajer, Wybór poezji, Warszawa Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury ( Reprodukcja cyowa wykonana przez Bibliotekę Śląską z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BŚ. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Paweł Kozioł, Marta Niedziałkowska, Weronika Trzeciak. - Widok ze winicy do Doliny Wierchcichej
Kazimierz Przerwa-Tetmajer Kliknij w fiszkę, aby ją odwrócić 👆 Koniec wieku XIX Nie wierzę w nic Evivva l'arte Lubię, kiedy kobieta Widok ze Świnicy do Doliny Wierchcichej
Fałsz, zawiść... Fałsz, zawiść, płaskość, mierność, nikczemność, głupota:oto rafy, o które łódź moja potrąca,płynąc przez życia mętne i cuchnące błotapod niebem zachmurzonym, bez gwiazd i bez słońca. Wiem, że błot nie przepłynę - odrzucam precz wiosłai przymknąwszy powieki na dnie łodzi leżę,nie dbając, kędy by mnie mętna woda niosła,nie dbając, gdzie i jakie czeka mnie wybrzeże? Tak płynę ja, zrodzony od czystego morza,do purpurowych wschodów, zachodów złoconych,do gwiazd kroci, orkanu, co gna przez przestworza,do cisz wielkich i sennych i do wysp zielonych. Tak płynę ja, zrodzony, by słoneczne falepruć silnym ruchem ręki leżącej na sterze,by wiry i wietrzyce roztrącać zuchwale - -tak płynę i półmartwo na dnie łodzi leżę. *** (Dusza ma...) Dusza ma, która więcej w wnętrzu swoim tworzy,niż z zewnątrz siebie bierze: coraz niżej toniew jakieś bezdenne głębie, coraz szersze błoniewidzi przed sobą puste, głuche i bez zorzy. Gdy dusza ma w te głębie pogrąży się bez dna,gdy wejdzie na te błonia bez czasu, bez końca:słucham, ale głos żaden uszu mych nie trąca,patrzę, lecz bezmiesięczna mi noc i bezgwiezdna. Dusza ma leci kędyś poza obręb bytu,w jakąś rozwiej przestrzenną, cichą i zamgloną:Nirwana świat mi szarą okrywa zasłonąi wszystko się pogrąża w otchłaniach niebytu Konaj, me serce Konaj, me serce - po co żyć ci dalej?Żadne z twych pragnień nigdy się nie ziści -wrzej, aż cię ogień wewnętrzny przepali,i uschnij, na kształt oderwanych liści. Milcz i umieraj. Ileżeś to razyzadrgało próżno; klątwy ileżkrotnena twe szalone rzucałeś ekstazy,i znów milczało - dumne i samotne. Ale tej nocy posępnej i sennejnie zdołasz milczeć, szał buntu cię zrywa,z milczenia twego powstajesz Gehenny,na ustach twoich drga klątwa straszliwa... Gdyby ta klątwa zmieniła się w gromy,skały się skruszą i spłomieni morze,zadrży sklep niebios wiecznie nieruchomy,gwiazdy zeń runą w przepaść... *** (O melancholio! Ty - duszo mej duszy!) O melancholio! Ty - duszo mej duszy!Wychodzisz ku mnie z ciemnej lasu głuszy,z szumu potoków dźwigasz się powoli,w smutnym mię witasz pokłonie topoli,z łanów słonecznych płyniesz ku mnie z mgłąi z toni wodnych, co wśród wiklin śpią. Gdzie się obrócę, gdzie pójdę, gdzie stanę,widzę cię: w morską nurzysz mi się pianę,w jeziorach błyszczysz i w wulkanach świecisz,nad pałacami miast ogromnych leciszi w tłumie ludzi idziesz za mną w ślad -wędrujesz za mną wszędy, w każdy świat. I wszystkie czyny świata przez zasłonętwą widzieć muszę, aż oczy znużonew powieki kryję i głowę znużonąna twe milczące, mgliste kładę łono,jak na kobiety łono, chociaż wiem,że mi krew zmieni w piołun swoim tchem. *** (... Mów do mnie jeszcze... Za taką rozmową) ... Mów do mnie jeszcze... Za taką rozmowątęskniłem lata... Każde twoje słowosłodkie w mem sercu wywołuje dreszcze -mów do mnie jeszcze... Mów do mnie jeszcze... ludzie nas nie słysząSłowa twe dziwnie poją i kołyszą,Jak kwiatem, każdem słowem twem się pieszczę -Mów do mnie jeszcze... *** (W twego ciała ...) W twego ciała przecudownej czarzeżycie kipi, jak złociste wino:trzykroć, trzykroć ten będzie szczęśliwy,komu dasz się nim upić, dziewczyno. W twego ciała przecudownej głębioczy toną, jak w jeziora falii powrócić na słońce nie mogąz ławic pereł i ławic korali. Lubię, kiedy kobieta... Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu, kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię przegięciu, gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie, i wargi się wilgotnie rozchylą bezwiednie. Lubię, kiedy ją rozkosz i żądza oniemi, gdy wpija się w ramiona palcami drżącemi, gdy krótkim, urywanym oddycha oddechem i oddaje się cała z mdlejacym uśmiechem. I lubię ten wstyd, co się kobiecie zabrania przyznać, że czuje rozkosz, że moc pożądania zwalcza ją, a sycenie żądzy oszalenia, gdy szuka ust, a lęka się słów i spojrzenia. Lubię to - i tę chwile lubię, gdy koło mnie wyczerpana, zmęczona leży nieprzytomnie, a myśl moja już od niej wybiega skrzydlata w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata. Ja, kiedy usta... Ja, kiedy usta ku twym ustom chylę,nie samych zmysłów szukam upojenia,ja chcę, by myśl ma omdlała na chwilę,chcę czuć najwyższą rozkosz - zapomnienia... Namiętny uścisk zmysły moje studził -Czemu ty patrzysz z twarzą tak wylękłą?Mnie tylko żal jest, żem się już obudziłi że mi serce przed chwilą nie pękło. Błogosławiona śmierć, gdy się posiada,czego się pragnie nad wszystko goręcej,nim twarz przesytu pojawi się blada,nim się zażąda i znowu, i więcej... Ekstaza Nie widzę, słucham cię oczyma, biała!Nagości twojej linie i koloryw hymn mi się jeden łączą różnowzory,w muzykę kształtu, w pieśń twojego ciała...Melodią jesteś i harmonią ciała!Rzucona kędyś w dalekie przestwory,jako przelotne świecisz meteory -pieśń twej piękności promienieje, pała...Komu się zjawisz taka, pójdzie dalejz twarzą od świata odwróconą, senną -tak ci rzeźbiarze, co Wenus promiennąniegdyś w paryjskim marmurze kowali,chodzili cisi, senni między ludem -oni widzieli cud i żyli cudem... Hymn do Nirwany Z otchłani klęsk i cierpień podnoszę głos do ciebie,Nirwano!Przyjdź twe królestwo jako na ziemi, tak i w niebie,Nirwano!Złemu mnie z szponów wyrwij, bom jest utrapień srodze,Nirwano!I niech już więcej w jarzmie krwawiącym kark nie chodzę,Nirwano!Oto mi ludzka podłość kałem w źrenice bryzga,Nirwano!Oto się w złości ludzkiej błocie ma stopa ślizga,Nirwano!Oto mię wstręt przepełnił, ohyda mię zadusza,Nirwano!I w bólach konwulsyjnych tarza się moja dusza,Nirwano!O przyjdź i dłonie twoje połóż na me źrenice,Nirwano!Twym unicestwiającym oddechem pierś niech sycę,Nirwano!Żem żył, niech nie pamiętam, ani wiem, że żyć muszę,Nirwano!Od myśli i pamięci oderwij moją duszę,Nirwano!Od oczu mych odegnaj złe i nikczemne twarze,Nirwano!Człowiecze zburz przede mną bożyszcza i ołtarze,Nirwano!Niech żywot mię silniejszych, słabszych śmierć nie uciska,Nirwano!Niech błędny wzrok rozpaczy przed oczy mi nie błyska,Nirwano!Niech otchłań klęsk i cierpień w łonie się twym pogrzebie,Nirwano!I przyjdź królestwo twoje na ziemi, jak i w niebie,Nirwano! Evviva l'arte Eviva l'arte! Człowiek zginąć musi - cóż, kto pieniędzy nie ma, jest pariasem, nędza porywa za gardło i dusi - zginąć, to zginąć jak pies, a tymczasem, choć życie nasze splunięcia niewarte: evviva l'arte! Eviva l'arte! Niechaj pasie brzuchy nędzny filistrów naród! My, artyści, my, którym często na chleb braknie suchy, my, do jesiennych tak podobni liści, i tak wykrzykniem; gdy wszystko nic warte, evviva l'arte! Evviva l'arte! Duma naszym bogiem, sława nam słońcem, nam, królom bez ziemi, możemy z głodu skonać gdzieś pod progiem, ale jak orły z skrzydły złamanemi - więc naprzód! Cóż jest prócz sławy co warte? evviva l'arte! Evviva l'arte! W piersiach naszych płoną ognie przez Boga samego włożone: więc patrzym na tłum z głową podniesioną, laurów za złotą nie damy koronę, i chociaż życie nasze nic niewarte: evviva l'arte! Widok ze Świnicy do Doliny Wierchcichej Taki tam spokój... Na gór zbocza światła się zlewa mgła przezrocza, na senną zieleń gór. Szumiący z dala wśród kamieni w słońcu się potok skrzy i mieni w srebrnotęczowy sznur. Ciemnozielony w mgle złocistej wśród ciszy drzemie uroczystej głuchy smrekowy las. Na jasnych, bujnych traw pościeli pod słońce się gdzieniegdzie bieli w zieleni martwy głaz. O ścianie nagiej, szarej, stromej, spiętrzone wkoło skał rozłomy w świetlnych zasnęły mgłach. Ponad doliną się rozwiesza srebrzystoturkusowa cisza nieba w słonecznych skrach. Patrzę ze szczytu w dół: pode mną przepaść rozwarła paszczę ciemną - patrzę w dolinę, w dal: i jakaś dziwna mię pochwycą bez brzegu i bez dna tęsknica, niewysłowiony żal... Melodia mgieł nocnych (Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym) Cicho, cicho, nie budźmy śpiącej wody w kotlinie, lekko z wiatrem pląsajmy po przestworów głębinie... Okręcajmy się wstęgą naokoło księżyca, co nam ciała przezrocze tęczą blasków nasyca, i wchłaniajmy potoków szmer, co toną w jeziorze, i limb szumy powiewne, i w smrekowym szept borze, pijmy kwiatów woń rzcźwą, co na zboczach gór kwitną, dźwięczne, barwne i wonne, w głąb wzlatujmy błękitną. Cicho, cicho, nie budźmy śpiącej wody w kotlinie, lekko z wiatrem pląsajmy po przestworów głębinie... Oto gwiazdę, co spada, lećmy chwycić w ramiona, lećmy, lećmy ją żegnać, zanim spadnie i skona, puchem mlecza się bawmy i ćmy błoną przezrocza, i sów pierzem puszystym, co w powietrzu krąg toczą, nietoperza ścigajmy, co po cichu tak leci, jak my same, i w nikłe oplatajmy go sieci, z szczytu na szczyt przerzućmy się jak mosty wiszące, gwiazd promienie przybiją do skał mostów tych końce, a wiatr na nich na chwilę uciszony odpocznie, nim je zerwie i w pląsy pogoni nas skocznie...
Poezja tatrzańska: Kazimierz Przerwa-Tetmajer "Widok ze Świnicy do Doliny Wierchcichej". Pod koniec XIX wieku przedstawiciele świata sztuki zaczęli coraz częściej odwiedzać Zakopane. Wielu z nich pokochało Tatry i przedstawiało je później w swoich dziełach. Jednym z młodpolskich poetów, którzy uwielbiali górskie wędrówki, był
Na Anioł Pański biją dzwony, w niebiosach kędyś głos ich kona…. Na wodę ciche cienie schodzą, tumany się po wydmach wodzą, a rzeka szemrze, płynie w mrokach, płynie i płynie coraz dalej…. A coś w niej wzdycha, coś zawodzi, coś się w niej skarży, coś tak żali…. Płynie i płynie, aż gdzieś ginie,
Bibliografia: Źródło: Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Melodia mgieł nocnych (Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym). Źródło: Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Melodia mgieł
Wypróbuj 7 dni za darmo lub kup teraz do -50%! Kazimierz Przerwa-Tetmajer. 0,0. Uzyskaj dostęp do tej i ponad 180000 książek od 6,99 zł miesięcznie.
. 61xrxc9614.pages.dev/86761xrxc9614.pages.dev/37761xrxc9614.pages.dev/33161xrxc9614.pages.dev/97061xrxc9614.pages.dev/23661xrxc9614.pages.dev/64561xrxc9614.pages.dev/54861xrxc9614.pages.dev/12461xrxc9614.pages.dev/31161xrxc9614.pages.dev/62761xrxc9614.pages.dev/51461xrxc9614.pages.dev/8461xrxc9614.pages.dev/32061xrxc9614.pages.dev/93861xrxc9614.pages.dev/229
kazimierz przerwa tetmajer widok ze świnicy do doliny wierchcichej